Moje Gadu-Gadu: 34230200
Zachęcam na tt: @EvelineOffic
Masz jakieś pytanie do mnie? WAL ŚMIAŁO - ASK.FM



poniedziałek, 28 maja 2012

Rozdział 19.


Stał uśmiechając się do mnie tym swoim uśmiechem który tak bardzo lubiłam. Tod chłopak z którym byłam tyle czasu, który tak bardzo mnie zranił. Dwukrotnie.
- Tod? Co ty tu robisz?1 – spytałam zdenerwowana. To miał być piękny dzień, spędzony tylko   z moimi przyjaciółmi.
- No jak to co? – zaczął  zbliżać się do mnie. Odruchowo cofnęłam się o krok. Nie chce znów go pokochać. Tyle czasu zajęło  mi wyleczenie się z niego. Ale czy da się pokochać po raz   kolejny  osobę która  tak bardzo nas zraniła? – Przyjechałem Cię odwiedzić. Stęskniłem się kochana – chwycił mnie  za rękę.
- Nie mów do mnie tak! – wyrwałam szybko rękę. Ten jego dotyk… sprawił, że zapomniałam o wszystkim. I w jednej chwili wszystkie wspomnienia powróciły – Najpierw mnie ranisz, zostawiasz, nie odzywasz się przez tyle czasu. A teraz przyjeżdżasz i mówisz, że się stęskniłeś gdyby nigdy nic? – zaśmiałam się głupio.
- Sam co się dzieje? – obiją mnie w tali Zayn.
- Nie nic. – uśmiechnęłam się. Zapewne zaniepokoiły go moje krzyki bo mówiłam po polsku więc niczego nie mógł zrozumieć. – Idźcie z chłopakami do domu i odpocznijcie trochę. Zaraz do was przyjdę – spojrzał na mnie zaniepokojony.
- Na pewno? – przytaknęłam – Dobra. Ale masz mnie wołać jak by coś. Rozumiesz? – uśmiechną się zawadiacko.
- Kochany jesteś. – dałam mu całusa w policzek. Odwrócił się i wraz z chłopakami udali się do domu. W drzwiach posłał  jeszcze w kierunku Toda złowieszcze spojrzenie. Gdy zostaliśmy sami odezwał się.
- To jest twój chłopak? – w jego głosie było słychać zazdrość? Wow, najpierw mnie zdradza a teraz jest zazdrosny.
- Nawet jeśli to co Ci do tego?! – warknęłam.
- Nie, nic. Tylko pytam. – odpowiedział smutny. Boże, zrobiło mi się go żal. Co jak to możliwe że takiego drania jest mi żal. Znaczy  no tak był draniem, skrzywdził mnie nawet bardzo ale tych wszystkich razem spędzonych chwil nie da się od tak zapomnieć.
- Nie, nie jesteśmy razem. – szepnęłam cicho. Podniósł głowę i spojrzał na mnie tymi swoimi niebieskimi, błyszczącymi oczami. Wywróciłam oczami.
- Przejdziemy się? – wypalił nagle.
- No nie wiem… - zamyśliłam się – chłopaki dopiero co wrócili. Chciałam bym z nimi chwilę pobyć.
- No proszę. – znów uśmiechną się tak jak  lubię.
- No dobra ale tylko na chwilę. – spojrzałam na niego i przeniosłam wzrok na okno domu chłopaków.
~w tym samym czasie~
*oczami Zayna*
Wróciłem do domu. Dlaczego Nie chciała bym z nią został? Kto to w ogóle był? Nigdy go z nią nie widziałem. Znaczy kiedyś jak tylko poznałem Sam pokazała mi kilka zdjęć z nim. To chyba ten cały Tod który całował się z inną i zdradził ją już 2 razy. Dupek. Taką dziewczynę skrzywdzić.
- Jaki ja jestem głooodny! – jękną Niall i pobiegł w stronę lodówki. W salonie rozłożył się na kanapie Harry z Lou i Liam. Stanąłem pod oknem i przyglądałem się Sam i temu chłopakowi. Bałem się że on coś jej zrobi. Kolejny raz ją skrzywdzi.
- Kochaś! Co tak się gapisz przez to okno? – spytał rozbawiony Harry.
- A nic… - ogarnąłem się – tak patrzę… Jaka pogoda – wypaliłem.
- Tak chyba jak tam Sam a nie jaka pogoda – dowalił mi.
- Ej no daj mu spokój – bronił mnie Liam. – Zakochał się. Nie jego wina. – przytakną mu Lou.
- Weźcie nie gadajcie głupot! – opałem na fotem
- Spokojnie nic w tym złego nie ma. – wtrącił się Niall który właśnie wparował do salonu z talerzem pełnym kanapek.
- To dobrze że sobie ją akurat wybrałeś. – rzekł Harry – porządna dziewczyna.
- Taa.. Tylko jakoś chyba nie jestem w jej typie – zrezygnowany znów postanowiłem sprawdzić co u mniej. Spojrzałem przez okno. Ona najpierw patrzyła na chłopaka później przeniosła wzrok na mnie. Super teraz nie wiadomo co będzie o mnie myśleć. Że jakiś podglądacz ze mnie. Uśmiechnęła się i wyjęła telefon. Po chwili zadzwonił mój informując mnie tym że dostałem wiadomość. Od Sam:
Zaraz wrócę. Chce z nim pogadać i idziemy się przejść.
xoxo Sam.”
Jęknąłem. Szybko wystukałem że nie ma sprawy i nie musi się śpieszyć. Spojrzałem znów przez okno ale nikogo już nie było w tym miejscu gdzie wcześniej stała moja Sam.
- Romeo coś ty taki smutny? – spytał Lou wzrok całej czwórki był zwrócone na mnie.
- Sam poszła…
- Co?! Gdzie? – krzykną Niall. – Mieliśmy razem zaśpiewać jej piosenkę.
-  Baranie jedz jak jesz i siedź cicho. – skarcił go Harry. – Mów dalej – zachęcił mnie.
- Poszła przejść się z tym dupkiem…
- To co ty tu jeszcze robisz? Leć za nią – znów  wtrącił się blondyn w moja wypowiedź.
- Po co niby będę jej przeszkadzał? Chce z nim pogadać. Znają się już tyle lat, że mają do tego prawo, prawda? – sam próbowałem sobie to wytłumaczyć. Nie pyłem sam co do tego pewny.
- Debilu na co ty niby czekasz? – wypalił Liam.
- Na to żeby ktoś mu ją odbił – odpowiedział za mnie Harry.
- A co ja mam jej niby powiedzieć? – spytałem sarkastycznie.
- No to, że ją kochasz cymbale – odpowiedział mi Lou.
- Łatwo powiedzieć – wywróciłem oczami.
- Jak ty  tego nie powiesz to ja to zrobię. – każdy zwrócił wzrok na Irlandczyka. Roześmiał się. – Nie ja. Znaczy ja jej to tylko powiem. – reszta zachichotała
- nie no sam jej to powiem.
- Na pewno? – spojrzał na mnie Irish boy.
- Na pewno.
*oczami Sam*
- Dobra i tak już długo z tobą tu siedzę. – wstałam z ławki.
- Czekaj. – chwycił mnie za rękę.
- Co?
- Nie  idź. – uśmiechną się i wstał. Przeczesał wolną ręką włosy. Za dużo czasu z nim spędziłam. Wszystkie wspomnienia wróciły. Te wszystkie nasze spotkania, pierwsze nieśmiałe pocałunki. Był moim pierwszym poważnym chłopakiem, a znaliśmy się od zawsze. Od dziecka co rok razem w klasie… - Pamiętasz nasze pierwsze wspólne wagary? – rozejrzałam się po parku. Tak ten tu przypominał ten w Polsce niedaleko mojej szkoły.
- Tak. Wtedy po raz pierwszy wżynałeś mi miłość.
- Nie czujesz już tego? – spytał przyciągając mnie do siebie. Spojrzał mi w oczy.
- A pamiętasz jak 2 razy mnie zdradziłeś? – odsunęłam się od niego. Jego mina była jak z kamienia, nie dało odczytać się żadnych emocji.
- Nawet nie  wyobrażasz sobie jak tego żałuje. – wypalił po chwili milczenia. Odwrócił się do mnie tyłem i kopną mały kamyk.
- Kiedyś już to słyszałam. Dobra ja już lecę. – odwróciłam się tyłem i zaczęłam zmierzać w kierunku chłopaków. – czekaj. – odwróciłam się na chwilę do Toda który siedział na ławce.
- Tak? – zerwał się na równe nogi.
- Co ty tu tak w ogóle robisz? Tu w Londynie?
- Już mówiłem. Przyleciałem cię odwiedzić. – mrugną do mnie. – A no tak. Masz pozdrowienia od Alex.
- Jak wrócisz do Polski to weź ja wycałuj i wyprzytulaj za mnie. – zaśmiał się.
- Nie ma sprawy. – również się zaśmiałam. – No to zmykaj do tych twoich przyjaciół bo pewnie się martwią. – pożegnałam się. Szybkim krokiem udałam się do chłopaków. Zadzwoniła m do drzwi.
- Dzień dobry. Ile płac… SAM!!! – wrzasną Niall i mocno mnie przytulił.
- Dusisz mnie. – ledwo  wypowiedziałam te słowa.
- Przepraszam. A no tak. Wiesz ja pizze zamówiłem i myślałem, że to już dostawca. – uśmiechną się.
- Tak, chodzący żołądku. Domyśliłam się. – mrugnęłam do niego.
- No właśnie gdzie on jest? – wzruszyłam ramionami, poklepałam go po ramieniu. Wparowałam do salonu gdzie siedziała reszta.
- Jak tam? – spytał Zayn gdy usiadłam koło niego na oparciu jego fotelu.
- A dobrze. Nawet bardzo dobrze. – uśmiechnęłam się do niego szeroko.
- No to dobrze. – odpowiedział nawet na mnie nie patrząc.
- To co dzisiaj robimy? Spytałam chłopaków gdy już wszyscy byliśmy w salonie.
- A co chcesz? – zamruczał mi Mulat do ucha.
- A co tobie już humor się poprawił panie obrażalski?
- Ej. Ja się nie obraziłem. – złożył ręce na piersiach.
-  Pewnie, pewnie. – zmierzwiłam mu włosy.
- Aaa!!! – wrzasną – zepsułaś mi moja fryzurę – zerwała się i udał się w kierunku łazienki.
-A temu co? – spytałam Harrego. Zaśmiał się i pokręcił głową.
- Przegięłaś JEGO włosów się nie tyka. Na twoim miejscu bym się bał. Bądź czujna. – zaśmiał się w czym reszta mu dołączyła.


___________________________ 
Co się ze mną  dzieje? Coś za często dodaje teraz nowe rozdziały. Czas chyba to zmienić ;D 
No ale wiecie powtarzam się ale liczę na komentarze od was ;) 

Muszę was baardzo przeprosić za to że nieświadomi was okłamałam. Źle policzyłam i w ostatnim napisałam że to już 5 miesięcy jestem directioner a tu bum dzisiaj mija równe 4 miesiące. Tak, dopiero 4. ;D A no i jak by coś się nie zgadzało to przepraszam, rozdział pisałam 2/3 na geografii i 1/3 na fizyce :)

Ale jak ja was kocham. Wy sobie tego nie wyobrażacie. Mam teraz kryzys. Moja psychika moje wszystko jest na skrawku wytrzymałości.  Ale jesteście wy. Niektóre są dla mnie kimś bardzo ważnym. Znam was tylko z internetu ale jesteście dla mnie ważniejsi niż ktoś inny, ktoś prawdziwy którego znam w realu.. Jeśli to czytasz i czujesz ze to może o tobie to zapewne masz racje. : ***

 No i jeszcze opis jednej z was na gg. Jak go przeczytałam w czasie naszej rozmowy to się rozkleiłam.
"Niektórzy ludzie nie wiedzą, jak ważne jest to, że istnieją."
Nie wiem dlaczego ale się po przeczytaniu tego rozpłakałam. czasami myślę sobie czy ktoś myśli tak czasem o mnie. Myśli tak " Ewelina nie wie, jak ważne jest to że istnieje". Ale kogo ja oszukuję? Kto ma tak o mnie pomyśleć? 

Dziękuje że to czytacie. No i już chyba wiem dlaczego znowu dodaje nowy rozdział, próbuję odnaleźć się gdzieś gzie pasuje. A gdzie ja pasuję? Tak moja rodzina, przyjaciółmi i wszystkim co jest ważne jesteście wy. DIRECTIONERS. To są mim najlepsi przyjaciele...
Polecam piosenkę na którą mam teraz fazę opisuje nawet trochę moja obecna sytuację :
Alex Band - Only One
DZIĘKUJĘ ; *****************

niedziela, 27 maja 2012

Rozdział 18.


Już jutro wracają chłopaki. Te miesiące zleciały dużo szybciej odkąd sam zaczęłam często zaglądać do wytwórni płytowej. Jutro również jest premiera mojego teledysku*. Nagrałam jeden na razie. Nie wiem jak go przyjmą mam nadzieje że wszystko pójdzie tak jak sobie zaplanowałam. Chuck urósł i jest już niezłym ciachem.  No tak jak wychodzimy na spacer to często poznaje nowy koleżanki. Ale mniejsza o niego. W moim życiu nic się nie zmieniło odkąd podpisałam ten kontrakt. Znaczy ludzie czasem rozpoznają mnie z tego że przyjaźnie się z One Direction.  Trochę boje się tego że mogą mówić że wykorzystuje ich to promowania samej siebie. Ale ja nigdy nie myślałam ze będę mogła zagrać teledysku, w swoim teledysku do swojej piosenki. Znaczy słowa sama napisałam ale muzykę wytwórnia podrzuciła mi. Od miesiąca prawie jest już dostępna a jutro będzie teledysk. Boje się tego jak ludzie go przyjmą… Ale mniejsza o moją ”karierę”. Od miesięcy nie mam kontaktu z Alex… Z moją Alex z którą znam się od dziecka, byłyśmy dla siebie jak siostry a teraz nie kontaktujemy się już zupełnie. Jak tylko o tym pomyśle płaczę. Bo to strasznie boli. Jesteś z kimś tak blisko, jesteście nierozłączni a później wszystko legnie w gruzach. Na szczęście mam jeszcze chłopaków. Znaczy aktualnie ich nie ma ale już za jakieś 24 godziny się z nimi zobaczę. Odkąd dostałam ten naszyjnik od nich nigdy go jeszcze nie zdjęłam. Jest zawsze przy mnie. A Chuck też jest zawsze przy mnie nie jest już malutkim, słodkim szczeniaczkiem teraz jest dużym, słodziutkim psiakiem. Chciałam jak najszybciej przenieść się do jutro by móc ich przytulić i nie być z nimi tylko jeden dzień ale już cały czas, jak dawniej. Mam mieć dzisiaj wieczorem wywiad w sprawie tego teledysku z jakąś dziennikarką z Polski. Poprawiłam makijaż i fryzurę i założyłam sukienkę. Chwyciłam kurtkę,  smycz i wraz z Chuckiem wybraliśmy się na spacer, później go najwyżej podrzucę do domu jak pójdę na ten wywiad. Po krótkim spacerze wróciłam do domu pożegnałam się z psem i wyruszyłam na wywiad. Powitała mnie młoda kobieta. Rozmawiałyśmy po polsku.
- A co powiesz na temat One Direction? –Spodziewałam się że o nich zapyta.
- A co mam o nich powiedzieć? Bardzo za nimi tęsknie. – powiedziałam i wypiłam łyk wody.
- Za którym najbardziej? – spytała podejrzliwie.
- Za każdym tak samo. Jesteśmy ze sobą blisko, ale że tak powiem, żadnego nie faworyzuję. – uważnie musiałam dobierać słowa by nie palnąć czegoś co mogła by źle zrozumieć. 
- A co powiesz na temat tego, że niektórzy mówią, że kolegujesz się z 1D tylko po to by zyskać rozgłos. – spojrzała na mnie
- No raczej nie. Przyjaźnie się z nimi – dałam nacisk na pierwsze słowo – bo ich lubię. Wspaniale się dogadujemy i nie wyobrażam sobie życia bez nich. – odruchowo chwyciłam za prezent od nich. – dziennikarka od razu zaczęła mnie wypytywać o Chucka.
- Niestety musimy kończyć. – zaczęła składać się. – Bardzo miło było mi cię poznać. No i odwiedź szybko swój kraj. Jesteśmy z ciebie dumni.
- Postaram się jak najszybciej. – uśmiechnęłam się jak najszerzej. Zrobiła mi jeszcze zdjęcie i pożegnałyśmy się. Wolnym spacerem wróciłam do domu. Przebrałam się w luźne dresy i postanowiłam wykąpać Chucka który bardzo protestował. Po pół godzinnej męczarni usiadłam przed laptopem by chwilę odpocząć.  Zalogowałam się na skaj paja i zaraz zadzwonił do mnie Liam.
- Czeeeeeeść. – krzyknęli wszyscy na raz.
- Witam. Nawet nie wiecie jak się za wami stęskniłam. – Spojrzałam na ekran. Leżeli w piątkę na łóżku. Liam w środku a Zayn go przytulał. Zaraz obok siedział Harry przytulony do Lou i Niall który coś wpierdzielał.
- Smacznego blondasku – uśmiechnęłam się czule. Odwzajemnił uśmiech. Nagle się zerwał i podbiegł pod radio. Pogłośnił i na cały ich pokuj leciała moja piosenka. Zaczął tańczyć jakiś dziwny taniec.
- Powiem ci tak że jak wrócimy to dasz mi autograf. – Irlandczyk nie przestawał tańczyć.
- On ma teraz taką jazdę na tą piosenkę. – zaśmiał się Zayn. – Ale muszę przyznać, że jest mega.
– Dziękuje, dziękuję… - zaśmiałam się.
- A jeszcze jutro teledysk !! – zaczął piszczeć Lou i dołączył do Nialla. Teraz to już całkiem wybuchłam śmiechem.  Piosenka dobiegła końca a blondyn uśmiechnięty walna się na łóżko i zaczął pochłaniać czekoladę
- E ty żarłoku. – odwrócił się w moją stronę. – Jak wrócicie to zaśpiewamy ja razem, dobra? – miał pełną buzię czekolady wiec zaczął energicznie machać głowa że tak. Uśmiechnęłam się.
- Dobra my kończymy bo niedługo mamy samolot i wracamy do ciebie. – wytrzeszczyłam oczy i przyglądałam jak debile skaczą ze szczęścia.
- Właściwie to też kończę bo spać mi się chce – pokazałam im język. Pożegnaliśmy się i zakończyliśmy rozmowę. Zmęczona poszłam pod prysznic a później położyłam się do łóżka. Rano obudziły mnie promienie słońca wpadające do pokoju. Niechętnie wstałam z łóżka. Spojrzałam na zegarek który wskazywał 9 rano. To od razu dało mi kopa i zaczęłam latać po pokoju jak szalona. Może dlatego że samolot chłopaków miał lądować ok. 10? Chwyciłam pierwsze lepsze ciuchy i zbiegłam nakarmić Chucka. Zaprałam do kieszonki iphona i klucze i wybiegłam z domu. Złapałam taksówkę i zleciłam kierowcy by jechał na lotnisko. Dochodziła 9:50 gdy płaciłam za przejazd. Zaczęłam biec by wejść na lotnisko co było bardzo trudne bo całe było oblężone przez fanki. Przedzierając się przez tłum zorientowałam się ze nie mam torebki ani plecaka co dopiero po chwili sobie uświadomiłam że zapomniałam zabrać go z domu. Fanki stały dosłownie wszędzie, darły się i piszczały.
- Patrzcie to Sam! – krzykną ktoś. Zaczęli otaczać mnie i prosić o autografy. Byłam już przy samej bramce więc postanowiłam podpisać kilka kartek. Nagle piski się wzmogły więc powędrowałam wzrokiem za wszystkimi. Tak, n ten widok czekałam tyle czasu. Piątka moich przyjaciół wychodziła z samolotu. Zaczęli zbliżać się w moją stronę, ale chyba żaden mnie nie rozpoznał.
- Zayn! Niall! Harry! Liam! Louis! – krzyczałam ile tylko siły w płucach miałam. Na nic. Myśleli że jestem jedna z fanek. Spojrzałam na swoją rękę w której wciąż trzymałam długopis. Bez chwili zastanowienia rzuciłam nim w chłopaków. Moim celem okazała się głowa Liama.
- Ałłłłłaa! – krzykną i złapał się za głowę odwrócił się w moją stronę.
- Liam dupku nie poznajesz mnie?! – uśmiechnęłam się odwzajemnił uśmiech i podszedł pode mnie. Pomógł mi wydostać się z tłumu fanek. Gdy mieliśmy już dużo przestrzeni mocno go przytuliłam.
- Tak bardzo tęskniłam… - szepnęłam. Uścisną mnie mocno i podniósł lekko do góry.
- Sam! – krzykną Zayn i podbiegł do mnie szybko. Mocno mnie przytulił. Położyłam głowę na jego ramieniu, tak bardzo brakował mi zapachu jego perfum. Przekazywali mnie sobie nawzajem. Zaczęliśmy kierować się ku czarnej limuzynie. Podjechaliśmy pod dom chłopaków. Wysiadłam z samochodu.
- Sam? Sam. Sam! – ktoś zaczął krzyczeć moje imię. Znałam skądś ten głos. Znałam go bardzo dobrze. Niepewnie się odwróciłam i go zobaczyłam.

________________________________________

Proszę o komentarze ;)
Zastanawiacie się pewnie dlaczego dodałam tak szybko nowy rozdział? A to taki prezencik! Jutro wypada 5 miesięcy odkąd jestem DIRECTIONER więc postanowiłam wam dodać nowy z tej okazji :)
 DZIĘKUJE ŻE CZYTACIE TO ;**** 



























JUŻ 5 MIESIĘCY Z TYMI WARIATAMI *__________________* 








Rozdział 17.

- Sam zbieraj się! Za 30 minut mamy samolot! – krzyknęła mama. Jej zdrowiu już nic nie zagraża. Kamień spadł mi z serca. Ten tydzień miną zbyt szybko. Całe dnie spędzałam razem z chłopakami by nacieszyć się nimi. Robiliśmy głupie zdjęcia i filmiki byśmy mogli wspominać się w każdej sytuacji i każdym momencie. To będą najdłuższe 3 miesiące w moim życiu. A na ten tydzień, na święta wyjeżdżam z rodzicami do Polski.
- Już idę. – odpowiedziałam i zaczęłam ciągnąć walizkę po schodach. Tata zaraz już po mnie przejął. Podziękowałam ciepłym uśmiechem na co on zmierzwił mi włosy. Pojechaliśmy na lotnisko na którym czekało na mnie pięć znajomych sylwetek.  Ze łzami w oczach przytuliłam się do nich. Tak wyglądały nasze ostatnie razem spędzone minuty. Smutnym krokiem wsiadłam do samolotu i oddaliłam się od moich przyjaciół na najbliższe 3 miesiące…
~miesiąc później~
Koniec stycznia. Dziś wypadają moje urodziny i jestem pewna że spędzę je sama. Ktoś zadzwonił do drzwi więc zbiegłam je otworzyć. Przed drzwiami stały mały szczeniaczek i pudełeczko . Uśmiechnęłam się sam do siebie i kucnęłam przed pieskiem.
- Słodziutki a kto ciebie tu przyniósł? – pył przepasany różową kokardką więc nie mógł być podrzucony. Przecież nikt nie wie że dzisiaj mam urodziny nikomu się nie chwaliłam. Pies tylko spojrzał na mnie słodko i skierował wzrok w inną stronę. Powędrowałam za jego wzrokiem i zobaczyłam chłopaków.
- Wszystkiego najlepszego! – krzyknęli wszyscy na raz. Zaczęłam piszczeć na ich widok. Podbiegłam do nich i rzuciłam się na szyję Zaynowi. Ten zaczął kręcić mną tak jak to robią w filmach. Postawił mnie  i pocałowałam go w policzek. To samo wydarzyło się z każdym po kolei.  Liam przetarł moją twarz wiec wtedy domyśliłam się że płaczę.
- Nie płacz. Dziś są twoje urodziny więc specjalnie do ciebie przylecieliśmy. – zaśmiał się Lou.
- Po prostu tak się cieszę że was widzę. – zaczęłam się śmiać i wytarłam ostatnie łzy na mojej twarzy. Ktoś zaczął szarpać mnie za nogawkę spodni. Spojrzałam na dół. Dokuczał mi piesek.
- Ty nie dobry ty. – zaśmiałam się i wzięłam go na ręce.
- Podoba się prezent? – zapytał Hazzy i pogłaskał małego.
- Nawet bardzo. – wybuchłam śmiechem gdy szczeniak chciał ugryźć loczka.
- Jeszcze to. – Zayn podał mi pudełeczko któro zostało pod drzwiami. Uśmiechną się czule. Wzięłam od niego prezencik a podałam psa. Nieśmiało otworzyłam wieczko. Był tam naszyjnik  z zawieszką w kształcie serduszka. Wyjęłam je i obróciłam. Z drugiej strony był wyryty mały napis a brzmiał on „Przyjaciele na zawsze. Harry, Niall, Louis, Liam i Zayn” Znów zakręciła mi się łza w oku. Rzuciłam znów im się na szyję. Niestety nie mogli zostać długo chcieli tylko dać mi prezent i znów musieli wracać w trasę.  Zostali tylko do wieczora i pojechali. Było mi łatwiej wiedząc że nic im nie jest i że już niedługo znów będziemy razem. Usiadłam na fotelu ręką bawiąc się wisiorkiem który założyli mi wszyscy razem.. Psiak zaczął skomleć pod fotelem. Wzięłam go na ręce .
- I co maleńki? Zostaliśmy sami nie? – ten wystawił język i polizał mnie po nosie. Zaśmiałam się. – Nazwę cię… Chuck. – dlaczego akurat Chuck? Bo uwielbiam serial „Gossip Girl” A jednym z głównych bohaterów jest Chuck uwielbiam go. Nakarmiłam go i sama poszłam wziąć prysznic. Rodzice nawet w moje urodziny muszą pracować? Super. Położyłam się w łóżku i wraz z Chuckiem zasnęłam. Rano obudził mnie psiak który lizał mnie po twarzy. Musze dzisiaj wybrać się na zakupy i kupić mu coś. Tak cholernie tęsknie za chłopakami. Codziennie rano budzę się z myślą że zaraz pójdę do chłopaków, że powygłupiamy się ale dostaję pożarnego kopa od rzeczywistości. Mój plan dnia to wstać, przeżyć dzień i iść spać. Właśnie schodziłam na śniadanie gdy usłyszałam swój telefon. Pierwsza myśl że to znowu moi debile. Dzwonią do mnie w każdej wolnej chwili, piszemy cały czas i jeszcze jak mam więcej czasu gadamy na skajpaju. Sięgnęłam po telefon na którym widniał napis „Ukryty”. Oni nigdy z takiego nie dzwonią więc odebrałam trochę zmieszana.
- Dzień dobry. Czy mam przyjemność rozmawiać z Samanthą Dalton? – w słuchawce rozbrzmiał głos mężczyzny.
- Tak a o co chodzi? – przestraszona zaczęłam rozmowę. Myślałam że zemdleję gdy usłyszałam kto dzwoni. Przedstawił się mi jako Matt Smith. Jednej z najpopularniejszych producentów muzycznych. Chciał umówić się na spotkanie ze mną i rodzicami by podpisać kontrakt.
- Bardzo spodobał mi się pani występ w sztuce „Romeo i Julia”. – tak brzmiała jego odpowiedź na moje pytanie dlaczego chce podpisać ze mną jakiś kontrakt. – Jeśli mógł bym prosić o kontakt telefoniczny w sprawie spotkania. Dobrze?
- Oczywiście. Zaraz poinformuję o wszystkim rodziców i do pana zadzwonią. – pożegnałam się i rozłączyłam. Zaczęłam piszczeć na cały dom.
- A tobie co? – spytał tata z dziwna miną.
- No to tak. – wzięłam kilka wdechów i opowiedziałam im to co wiedziałam. To że mój występ spodobał się najpopularniejszemu producentowi muzycznemu i chciał by się z nami spotkać i omówić szczegóły kontraktu.
-  No nie wiem. – zaczęła mama. Spojrzałam na nią i zrobiłam minę szczeniaczka. Przy moich nogach staną Chuck i zrobił to samo. Musiało to wyglądać komicznie. – A co ze szkołą?
- Ja nie dam rady? – zaśmiałam się.
- No to daj ten numer. – podałam numer i poszłam się ogarnąć. Przebrałam się z piżamy w coś normalniejszego. Wzięłam Chucka i wybrałam się za zakupy. Po jakiejś godzinie byliśmy powrotem w domu. Zakupiliśmy dla niego obroże, smycz, łóżeczko, miskę, i dwie  zabawek. Jak mnie poinformował tata spotkanie z panem Smithem było za godzinę więc musiałam się na nie przygotować. Założyłam sukienkę, włosy lekko pokręciłam i zrobiłam delikatny makijaż. Założyłam do tego ciepły, czarny płaszczyk i wzięłam swoją torebkę którą miałam rano na zakupach. Pojechaliśmy we trójkę do wyznaczonego miejsca. Była to bardzo szykowna restauracja. Podszedł pod nas pewien mężczyzna i przedstawił się jako pan Matt z którym rano rozmawiała. Usiedliśmy przy stoliku była z nim jeszcze żona i chłopak może w moim wieku a może trochę starszy. Omówiliśmy jakieś sprawy związane z kontraktem ale resztę załatwi się w biurze. Zostaliśmy na kolacji. Pan Smith jest bardzo miły. Wciąż nie mogę w to uwierzyć że chce ktoś chce podpisać ze mną kontrakt. Po męczącym dniu wróciłam do domu. Niestety musiałam rozstać się z Chuckiem na czas tej kolacji. Mam go dopiero dzień a już go kocham. Dostałam go od chłopaków więc jest dla mnie kimś ważnym. To jest niesamowite że przyjechali tu do mnie na jeden dzień z okazji moich urodzin. Nie musieli mi niczego dawać wystarczyła by mi ich obecność. To był najwspanialsze urodziny w moim życiu. Ze wspomnieniami wczorajszych urodzin zasnęłam razem z moim  psiaczkiem. 

____________________________
Przepraszam, że taki jakiś byle jaki... Liczę na komentarz. 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ.  
Proszę wiem ze czytacie bo zrobiłam ankietę i 28 odpowiedzi a komentarzy tylko 8... Jeeeju co się dzieję z tą 20??? wiem że łatwiej kliknąć w ankiecie niż dodać komentarz. Bardzo bym była szczęśliwa że są komentarze i że mam dla kogo wstawiać nowe, a tu pustki no i nie wiem czy opłaca się dalej pisać jak nikt nie  komentuje... Ale nie są osoby dla których warto to pisać. Skoro to czytasz to zapewne jesteś jedna z tych osób ;*** 

Dziękuję czytającym i komentującym za to że są chociaż jest was malutko to i tak bardzo dziękuję..  KOCHAM WAS CAŁYM SWOIM SERDUSZKIEM .;** XOXO

środa, 23 maja 2012

Rozdział 16.


Obudziłam się wciąż przytulona do jednego z chłopaków. Przetarłam zaspane oczy i zobaczyłam przyglądającego mi się Mulata.
- Hej, wygodnie się spało? – puścił mi oczko i założył mi włosy za ucho.
- Baardzo. – zaśmiałam się  i wróciłam do swojej wcześniejszej pozycji czyli położyłam swoją głowę na jego klacie. – A reszta gdzie? – rozejrzałam się po pokoju w którym oprócz naszej dwójki nikogo nie  było. 
- Robią śniadania. A z powodu ze spałaś na mnie i nie pozwoliłaś mi się wydostać z pod ciebie musiałem zostać. – poczułam że się czerwienie. – Nie będę zaprzeczał tu bardziej mi się podobało niż tam z nimi. – przejechał ręką po moich włosach. Pod jego dotykiem drgnęłam. Leżałam tak jeszcze wtulona w niego.
- Miło było, ale chyba trzeba do nich zejść. – wczołgałam się z łóżka. Ten coś mrukną pod nosem. Otworzyłam szafę i wybrałam czarne rurki i niebieską bluzę z kapturem wkładaną przez głowę.
- Jak byś mógł to wyjdź bo muszę się ubrać.  – słodko się do niego uśmiechnęłam.
-  A no to w takim razie nie mogę. – zawadiacko się wyszczerzył. Podparłam się jedną ręką pod bok a drugą wskazałam drzwi.
-Wypad. – wstał i posłusznie opuścił mój pokój.
- Może jednak zostanę? – zrobił minę słodkiego pieska. Pokiwałam przecząco głową i zaśmiałam się. Szybko przeprałam się w wybrane ciuchy i związałam włosy w wysoki kucyk. Zbiegłam na dół.
- Hej wszystkim. – krzyknęłam.
- Ciiii… - uciszył mnie Liam. Zrobiłam minę w stylu wtf. Ten się tylko uśmiechną. – Twój tata wrócił późno w nocy ze szpitala i jeszcze śpi.
- A właśnie wież może coś…
- Już wszystko dobrze. – przerwał mi Lou. – Twoja mam tylko zasłabła nic poważnego. Dzisiaj po południu twój tata odbiera ja ze  szpitala. – od razu na mojej twarzy pojawiła się ulga. Zasiadłam więc razem z chłopakami do śniadania.
- Musimy na chwilę wyjść będziemy powrotem za 30 minut. – zaczął Harry po skończonym śniadaniu.
- Ej no. Nie jestem małym dzieckiem, nie musicie siedzieć przy mnie 24 godziny na dobę. – wywróciłam oczami.
- Ale chcemy. – uśmiechną się Zayn i pocałował mnie w policzek.
- Nie śpieszcie się. Też muszę na chwile wyjść. Później do was wpadnę – przytuliłam Nialla. Założyli kurtki i wyszli. Na dworze dzisiaj  było paskudnie. Padało nie wiadomo co. Ni to deszcz ni to śnieg. Ale było zimno. Zrobiłam sobie ciepłą herbatkę i usiadłam przed telewizorem w salonie. Zleciało może z pół godziny i w kuchni pojawił się tata. Oczywiście od razu wypytałam go o mamę, nic poważnego z nią nie było. Już wieczorem miała być w domu. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę i zaczęłam się zbierać.
- Wybierasz się gdzieś? – spytał mnie tatuś nalewając sobie kawy.
-  Połażę trochę po mieście a później zajrzę do chłopaków. – odezwałam się zakładając swój cieplutki czerwony płaszczyk i szare buciki.
- Uważaj na siebie. – posłał mi ciepły i pełen miłości uśmiech. Odwzajemniłam tym samym i wyszłam z domu łapiąc w ostatniej chwili swoja szarą torbę pasującą do butów. Zawsze miałam przy sobie wszystko to co najpotrzebniejsze więc torba była średniej wielkości. Spacerowałam tak ulicami aż stanęłam przed jakąś kawiarnią. Zmarzłam już całkowicie więc postanowiłam wypić gorącą kawę. Kelnerem  był bardzo przystojny chłopak więc miło spędziłam ten moment w kawiarni. Nawet dostałam numer telefon. Ha ma się ten talent. Miałam wracać do domu ale co ja będę tam sam robić, postanowiłam wybrać się do chłopaków. Wolnym krokiem dotarłam pod ich dom. Zawsze mi powtarzali że mam nie pukać tylko wchodzić jak do siebie tak też zrobiłam. Gdy tylko uchyliłam drzwi usłyszałam jakieś krzyki weszłam więc po cichu do środka i nasłuchiwałam się o co chodzi.
- Jak my mamy jej to niby powiedzieć, co? – oburzony Zayn zaczął spacerować nerwowo po salonie w którym była cała reszta.
- To co wolisz żeby dowiedział się z mediów?! – uniósł się Harry.
- Ej spokój. – uciszył ich Liam. – Musimy my to jej powiedzieć. Jesteśmy przecież przyjaciółmi. – wciąż stałam zaraz przed drzwiami i przyglądałam się całej sytuacji. Czy to możliwe że mówią o mnie?
- Sam? – rozpoznałam głos Nialla. – Długo tu już stoisz? – podbiegł do mnie  blondyn. Pokręciłam przecząco głową i pozwoliłam by Irlandczyk pomógł zdjąć mi płaszczyk. Usiadłam w salonie z chłopakami przez dłuższą chwilę nikt się nie odzywał.
- Możecie do jasnej cholery powiedzieć mi o co chodzi?! – uniosłam się trochę. Wszystko przez to ze nie wiem co się dzieje, czy to chodzi o mnie czy nie o mnie. Dalej nikt się nie odzywał. Wstałam i nerwowo chodziłam po pokoju.
- Dobra. Nie przeciągajmy tego. Przeciecz ma prawo wiedzieć, - powiedział do reszty Lou tak jakby mnie tam nie było.
-  Zaraz po świętach wyjeżdżamy trasę koncertowa. – wydusił w końcu z siebie Harry
- Święta są juz za tydzień... – Powiedziałam sama do siebie. Nic do mnie w tej chwili nie docierało. Każde słowo przez nich wypowiedziane słyszałam jak przez mgłę. Poczułam jak łza spływa mi powoli po policzku, później następna i kolejna.... Poczułam że ktoś mnie przytula. Pochylam ze przytula mnie 5 osób które również płakały. Nie chciałam by dojeżdża
byli moimi najbliższymi osobami. Tyle miesięcy, tygodni, dni, godzin... Bez nich wydawały się być wieczności. Ale co ja sobie myślałam że jak zacznę przyjaźnić się w jednym ze sławniejszych zespoły będzie mi łatwo?!  Że przestaną dawać koncerty, robić to co najbardziej kochają w życiu dla jakiejś głupiej dziewczyny?! Żal mi samej siebie.
-Mała... To szybko zleci – uśmiechną się Zayn zakładając mi włosy za ucho. Wtuliłam się w niego mocno. On objął mnie i zaczął głaskać po głowie.
- Będziemy dzwonić do ciebie codziennie. Cały czas będziemy pisać e-mail, sms. Wszystko będzie dobrze kochana - miejsce Zayn’a zajął Niall.
- Na ile wyjeżdżacie? – spojrzałam na niego zapłakanymi oczami. Jego wzrok był taki smutny w kącikach oczu kręciły się łzy które zaraz spadły by na jego policzki. Tak bardzo będę tęsknić za nim i za cała resztą.
- Pod koniec marca będziemy z powrotem. – Przytulił mnie z całej siły. Reszta poszła w jego ślady i również mnie przytulili, tak bardzo będę za tym tęsknić. Nie będę ich widzieć przez najbliższe 3 miesiące. Coś mnie opętało i przez dobra 30 minut siedziałam przytulona do każdego z nich po kolei plącząc. . Płakałam, płakałam cały czas płakałam. Chłopaki tez byli przybici.
- Ciii…. – mocno przytulił mnie loczek, zamoczyłam mu całą koszule a ja gdy płaczę strasznie się smarcze… - Już dobrze… Wszystko będzie dobrze. – oparł swoją głowę o moja. Podniosłam wzrok na niego. Nie miałam już siły płakać …
- Harry nic nie będzie dobrze! – oderwałam się od niego i schowałam twarz w dłoniach. Było mi strasznie głupio że się na niego wydarłam przecież on chciał mnie tylko pocieszyć. – Przepraszam. – cicho wyszeptałam.
- Nic się nie stało. – potarł dłonią o moje ramie.

_______________________________________
Krótki coś ale według mnie lepsze to coś niż nic : ) . Zapraszam
 do komentowania :)  Bardzo chce podziękować kochanej Gusi za to że jest i za to że daje nam takie cudowne opowiadanie. Dzięki niej w moim życiu zaszły zmiany. Patrze na różne sprawy inaczej niż kiedyś. Dziękuję ;**  :) No i chce bardzo przeprosić Juliettuśię :) za to że może nie zostawiałam "znaków po sobie" pod jej jakże cudownym opowiadaniem ale to wszystko z powodu braku czasu ale oczywiście czytam kochana czytam :) Obiecuję poprawę i zacznę komentować ;** No i kochana baaaaaaardzo dziękuje za reklamę mojego bloga. Jesteś kochana.

A tak po za tym to czytaliście to obrzydlistwo imagin? Jest okropny, obrzydliwy  i wstrętny. Jak czytam imaginy +18 to zawsze mam banana na twarzy a tym razem chce m i się wymiotować. Chodzi o ten z mała Lux i Zaynem... Właściwie to nie polecam czytać go bo jest okropny. 

też jesteście przybici nowym związkiem Zayna? Znaczy jeszcze to nie potwierdzone ale wiecie... Ja mam doła, ale jak Malik jest szczęśliwy to i ja a co. xD Wiem, ze to przecież ja będę jego żona a nie ona ona to tylko "dziewczyna" wiec czym się martwić. :) Właściwie to jestem szczęśliwa że chłopaki są szczęśliwi w swoich związkach ;) ALE JEŚLI KTÓRAŚ Z NICH ICH ZRANI NIE WAŻNE KTÓREGO TO BĘDZIE MUSIAŁA POLICZYĆ SIĘ ZE MNĄ. OBIECUJE ŻE NAWET NA PIESZO PÓJDĘ TO KTÓREJŚ Z NICH I NIE RĘCZĘ ZA SIEBIE. ;D 

Mam nadzieję że będziecie komentować :** Dziękuje również wszystkim którzy polecili mój blog na swoim jesteście kochani i biiig uściski dla was xoxo.

niedziela, 20 maja 2012

Rozdział 15.


- Poczekajcie jeszcze chwileczkę. – zawołała nauczycielka. Zaczęła kartkować scenariusz. Zatrzymała się na jednej stronie i pokazała ją nam. – w tej scenie macie się pocałować.
- Dopiero teraz nam to pani mówi? Pięć minut przed rozpoczęciem?- spytał Harry.
-Co?! – tylko tyle zdołałam z siebie wydusić na myśl o tym że będę całować się z Harrym. Z Harrym Stylsem jednym z moich najlepszych przyjaciół. No tak to tylko przedstawienie ale jednak będę się z nim całować. 
- Dacie radę. To tylko gra. – poklepała nas po ramionach. Oddaliła się od nas zostawiając nas samych.
- Jak ja jej nie lubię… - syknęłam. Harry otworzył usta by coś powiedzieć ale w głośnikach rozbrzmiały dźwięki pierwszej piosenki rozpoczynającej całą tą szopkę. Każdy chyba zna historię Romea i Julii. Wielka miłość która się kończy śmiercią jego i jej. Ktoś zaczął śpiewać. Na początek leciała piosenka którą śpiewali wszyscy. Pod jej koniec musiałam wejść na scenę, Harry już tam wyszedł wcześniej. Przedstawienie nie było do końca starą sztuka Szekspira, wpletli to niego piosenki współczesne i niektóre sceny nie były do końca takie jak w książce. Znałam cała sztukę na pamięć może dlatego że tą książkę czytałam chyba z 1000 razy. Właśnie dobiegała scena balu na którym Julia poznała Romea. Po tylko jednym tańcu mogłam na szczęście zejść ze sceny. Czekałam aż skończy się nasz taniec i będę mogła zejść z sceny. Trema zżerała mnie tak, że cały czas musiałam opierać się na Harrym, znaczy na Romeo. Loczek uśmiechał się do mnie tylko i wskazał głową na pierwszy rząd. Niepewnie spojrzałam. Siedzieli tam moi rodzice razem  z Zaynem, Niallem, Liamem i Louisem. Uśmiechali się do nas ciepło. Dodało mi to pewności siebie. Taniec się skończył. Harry teraz trzymał mnie za rękę i zaczął śpiewać jedna z moich ulubionych piosenek  (piosenka 1). Zaczęłam się cicho śmiać. W połowie piosenki mogłam zejść  ze sceny i zostawiłam Harolda z publicznością sam na sam. Szybko. Kolejną sceną w której musiałam wystąpić była scena balkonowa. Musiałam zaśpiewać (piosenka 2). Śpiewałam ją przed pełną salą. Musiałam mocno trzymać się barierki balkonu stworzonego na potrzeby przedstawienie. Musze przyznać ze wyglądał bardzo dobrze. Był tak jakoś przymocowany że stałam jak na prawdziwym balkonie. Gdy skończyłam pojawił się Harry. Było trochę książkowej rozmowy. Każdy chyba zna to scenę nie? Bla, bla, bla Julia, bla, bla, bla Romeo… Koniec. Proszę dlaczego nie może to być już koniec przedstawienia? Mniejsza o to.  Mijały sceny, nadszedł czas na scenę naszego głupiego pocałunku. Zdążyłam już się przebrać.(sukienka 2) Byliśmy na scenie tylko z Harrym. Zaczęłam śpiewać (piosenka 3). Nie wiem dlaczego ale ukradkiem spoglądałam na Widownie a dokładniej na pewnego chłopaka który siedział w pierwszym rzędzie koło Mojem mamy i Nialla. Zayn tez cały czas przyglądał mi się. Uśmiechał się słodko przygryzając dolna wargę. Stałam na środku sceny patrząc mu w oczy, zahipnotyzowana jego spojrzeniem. I ktoś złapał mnie za rękę. Odwróciłam wzrok i Harry stał zaraz za mną, uśmiechnęłam się do niego. Wykonaliśmy krótki układ choreograficzny. Zakończeniem niego miał być pocałunek. Staliśmy na środku sceny śpiewałam ostatnią kwestie, Harry trzymał dłoń na moim policzku. Po ostatnim słowie pocałował mnie. Nie, nie, nie…  Sam przestań. Tak nie można. Próbowałam się od niego oderwać, ale nie potrafiłam. Miał być krótki pocałunek… A no najgorsze podobało mi się nawet bardzo. Po całym tym pocałunku spojrzałam na Zayna, a raczej na miejsce Zayna. Nie było go. Wyszedł. Było mi przykro, ale Show must go on… Reszta przedstawienia minęła bez takich ekscesów. Zayn dalej się nie pojawił. Ostatnia piosenka, scen. Koniec. Odetchnęłam. Nareszcie koniec.
- Byłaś niesamowita! – usłyszałam krzyk Harrego. Złapał mnie i przytulił do siebie mocno podnosząc mnie tym samym. Zaczęłam się śmiać.
- Ty też. – poczochrałam mu włosy. Zaraz za nim pojawili się chłopcy wraz z rodzicami.
- Byłaś fantastyczna córeczko. – przytuliła mnie mocno mama. Przyłączył się do niej tata.
- Dobra zostawiamy cię z kolegami, tylko nie wróć do domu bardzo późno. – zmierzwił mi włosy tata i pocałował w czoło. Rodzice zniknęli mi z pola widzenia. Zaraz dopadł mnie Niall.
- Bosko. Byłaś znakomita. – Przytulił mnie mocno Irlandczyk, później Liam i Lou.
- Wracamy do domu? Tam po świętujemy nasz cudowny musical. – Wszyscy przytaknęliśmy.
- Gdzie Zayn? – spytałam z troska chłopaków wzruszyli tylko ramionami.
- Tu jestem. – usłyszałam jego głos. Spojrzałam w jego kierunku. Stał oparty o ścianę. Podszedł po nas.
- Dlaczego w połowie wyszedłeś? – Spojrzałam na niego z wzrokiem pełnym troski.
- Musiałem zaczerpnąć powietrza? – uśmiechną się zawadiacko. Również się uśmiechnęłam, podeszłam pod niego i się przytuliłam.
- Podobało się?
- Bardzo. – pocałował mnie w policzek. – znaczy nie całkiem. – podniosłam na niego wzrok. – nie ważne.
- Ważne. – zaczęłam się kłócić.
- Nie. I tak ci nie powiem. – udałam obrażona i poszłam przebrać ta sukienkę. Zmieniłam ją na tą w której przyszłam.(sukienka 3). Zapakowaliśmy się do samochodu.  Nie jechaliśmy do domu ani mojego ani chłopaków. Zajechaliśmy pod jakąś restauracje. Niall skakał z radości. Po miłej kolacji w szóstkę, poprosiłam chłopaków by odwieźli mnie do domu. Byłam już strasznie zmęczona tym całym przedstawieniem. Zgodzili się chociaż  muszę przyznać że nie tryskali z tego powodu zbytnią radością. Zajechaliśmy pod mój domu. Stała tam karetka. Strasznie się przestraszyłam. Liam szybko zatrzymał samochód i wybiegłam z niego jak najszybciej. Koło karetki stał tata rozmawiał z lekarzem.
- Myszko właśnie chciałem do ciebie dzwonić. – przytulił mnie tata.
- Ale co się stało? – spytałam przerażona.
- Podczas tamtego wypadku twoja mama miała poważny uraz głowy. – zaczął delikatnie lekarz stojący zaraz koło mnie i taty. Moje oczy zaczęły robić się coraz bardziej mokre. -  Musimy ja zabrać do szpitala. – spojrzałam na tatę.
 - wróciliśmy do domu zachowywała się normalnie, jakieś niecałe 15 minut temu zemdlała. Od razu zadzwoniłem po pogotowie. Przyjechali zabrali mamę to karetki i  ty przyjechałaś.
-To co teraz będzie z mamą? – zorientowałam się że płaczę. Lekarz tylko przejechał ręką po mojej głowie i odszedł, tata mnie mocniej przytulił. Rozpłakałam się jeszcze bardziej. Ktoś podał mi paczkę chusteczek. Podniosłam wzrok i stała tam jak zawsze 5 chłopaków. Wzięłam chusteczkę i wytarłam całą twarz. Przytulili mnie. Tata siadł do karetki i pojechał z mamą do szpitala. Zostałam z chłopakami w domu. Usiedliśmy w salonie.
- Możecie iść do domu. – spojrzałam na nich.
- Na serio myślisz że cie zostawimy samą? – odpowiedział mi Zayn. Objął mnie ramieniem i przygarną do siebie.
- Pójdę zrobić ci herbaty. – zaoferował się Liam i wyszedł do kuchni. Siedziałam nie odzywając się, oparta o Mulata. Liam przyniósł mi herbatę którą wypiłam.  Chciałam tu zostać i czekać na tatę ale chłopaki wygonili mnie pod prysznic a później do łóżka spać. Tak bardzo cieszyłam się że ich mam przy sobie. Po zimnym prysznicu położyłam się w ciepłym łóżku. Do pokoju przyszła cała piątka i usadowiła się na moim łóżeczku. Nie mogłam usnąć. Ciągle miałam przed oczami karetkę. Bałam się o mamę. Tak bardzo bałam się o nią. Zaraz przed zaśnięciem przypomniał mi się pocałunek z Harrym. Wtuliłam się w chłopaka który leżał po mojej lewej. 

 _________________________________
 No i jest 15. Mam nadzieję, ze się spodoba chociaż według mnie totalna szmira i chała jakich mało... Czekam na wasze opinie na ten temat.
Martwi mnie cały czas malejąca liczba komentarzy. No ale dobrze że wgl jakieś są. :) 

PYTANIE: Opowiadanie mam kończyć ok. 30 rozdziału czy wcześniej? A może koło 60? Mam kilka opcji więc napiszcie jakie chcecie, bo jeśli krótsze to zrobię drugie opowiadanie (chyba że nie będzie cie chcieli jego czytać), a jak dłuższe to połączę dwie historię w jedną. Tylko muszę już znać wasza opinie na ten temat bo nie wiem o czym mam teraz pisać. :) Mam nadzieję że mi pomożecie :) 

Czekam na komentarze. 
Mam taką prośbę, jeśli macie bloga to zareklamujcie tam mój chyba że nie macie takiej ochoty czy coś to oczywiście rozumiem. ;) xoxox