Moje Gadu-Gadu: 34230200
Zachęcam na tt: @EvelineOffic
Masz jakieś pytanie do mnie? WAL ŚMIAŁO - ASK.FM



czwartek, 19 lipca 2012

Rozdział 38.


Otworzyłam zaspane oczy i ukazała mi się cała banda debili.
- Witam, dziękuję za obudzenie. – podparłam się na łokciach. Spojrzałam na zegar ścienny. Przetarłam oczy z niedowierzania.
- Cymbały dlaczego mnie obudziliście?! – syknęła. Spojrzeli na mnie niezrozumiale. Wywróciłam oczami i wskazałam na zegar.
- Ojej. – zaśmiał się. – Pomyliłem wskazówki. – podrapał się bezradnie po głowie Irlandczyk.
- Serio?! Wskazówki ci się pomyliły?! – fuknęłam.
- Złość piękności szkodzi. – odpowiedział w obronie.
- Nie ma czemu szkodzić. – rozległ się głośny śmiech Harrego. Posłałam mu dziwne spojrzenie. Bez sensu było kłaść się dalej spać więc wstałam z łóżka. Zayn powitał mnie soczystym buziakiem. Zamruczałam mu do ucha i udałam się do Łazienki. Nawet w pokoju było ciepło więc wcisnęłam się w ciuchy i pomalowałam się lekko.
- Sam! Szybko bo coś bym zjadł! – krzykną a raczej jękną Niall. Nacisnęłam klamkę i razem z chłopakami zamówiliśmy śniadanie do pokoju. W bardzo miłej atmosferze minęły te 2 dni. Razem z Alex wróciłyśmy do domu. Moja przyjaciółka od razu wróciła do Polski a ja do siebie. Dziwne, że tata nie przyjechał po mnie. Wyszłam na ulicę i kierowałam się w stronę parkingu taksówek. Ulica była pusta a wszyscy zmierzali w jednym kierunku. Nudziło mi się więc postanowiłam sprawdzić gdzie się zlatują. Zobaczyłam kratkę i kilka radiowozów. Podeszłam bliżej. Ludzie stali zaraz przy wstążce  która odgradzała najwidoczniej miejsce jakiegoś wypadku.  Nie miałam ochoty tego oglądać więc zaraz odwróciłam się na pięcie i chciałam złapać taksówkę i pojechać do rodziców. Ale mój wzrok przykuło coś leżącego w miejscu ogrodzonym, leżało to z boku ale tak że z tej odległość w jakiej się znajdowałam nic nie widziałam. Wytężyłam wzroki i rozpoznałam breloczek który był przymocowany do kluczyków  mojego taty. Do moich oczy napłynęły łzy. Upuściłam walizkę i zakryłam usta dłońmi.
- To nie może być prawda… - szepnęłam sama do siebie. Niepewnie stanęłam przy żółtej wstążce. Przymusiłam się by spojrzeć w stronę rozbitego auta. Mój świat się zwalił. Ujrzałam czarny wrak naszego samochodu. Był totalnie skasowany. Wybuchłam nieopanowanym płaczem. Przeszłam pod wstęgą i zaczęłam biec bliżej. Ktoś złapał mnie w pasie. Zaczęłam się wyrywać.
- Puść mnie!! To moi rodzice!! – wydarłam się na całe gardło. Płakałam żywnymi łzami. Lały się z moich oczu sprawiając że nic nie widziała.
- Ciii… - szepnął cicho policjant który mnie przytrzymał.
- To nie mogą być oni!! To nie może być prawda! Mieli mnie odebrać z lotniska… - opadłam na ziemię. Przyciągnęłam kolana pod samą brodę i oplotłam nogi rękoma. Bujałam się do przodu i do tyłu myśląc że cos mnie to uspokoi.
- Bardzo mi przykro… - kucną przy mnie policjant. – Choć. – złapał mnie pod łokieć. – Lekarz da ci coś na uspokojenie.
- Nie! Zostaw mnie! – wrzasnęłam zalana łzami. Mężczyzna odsunął się ode mnie o nawet nie pół metra. Patrzyłam na to jak pakują czarne worki do auta, jak strażacy wywożą rozbity samochód, jak policja zakuwa w kajdanki jakiegoś mężczyznę. Spojrzał na mnie. Spojrzał mi prosto w oczy. Wstałam i energicznie podbiegłam pod tego faceta.
- To ty! – wrzasnęłam gdy byłam już w niedalekiej odległości od niego. Cały czas płakałam nie nadążając wycierać łez z policzków. – To dzięki tobie jestem sierotą, tak? Nie mam już nikogo! – spojrzałam mu prosto w oczy. – Dzięki tobie. – powiedziałam ciszej.
- Przepraszam, nie zauważyłem że światła się zmieniły. – szepnął cicho.
- Myślisz że głupie przepraszam zwróci życie moim rodzicom?! – policjanci by uniknąć kontynuacji tej rozmowy zamknęli go w aucie. – Mam nadzieje, ze zgnijesz w pierdlu. – szepnęłam sama do siebie gdy radiowóz odjeżdżał.
Stałam sama na środku całego tego wydarzenia. Rozbolała mnie głowa, łzy wciąż jeszcze leciały. A w głowie wszystkie spędzone chwilę z rodzicami mi się odtwarzały, a było ich dużo gdyż poświęcali mi każdą swoja chwilę jako byłam ich jedynym dzieckiem.
- Możesz do kogoś zadzwonić by nie być teraz sama? – spytał lekarz gdy siedziałam w jednej z karetek. Drżącymi rękoma wzięłam od niego kubek z wodą i tabletki na uspokojenie. Pokręciłam przecząco głową.
- Wyprowadziłam się tu znaczy Londynu z rodzicami – znów zalałam się łzami – nie tak strasznie dawno. – połknęłam lek i wypiłam cały kubek wody. – Nie mam tu nikogo. Nie mam rodzeństwa, moja przyjaciółka mieszka w Polsce wraz z moja dalszą rodziną a mój chłopak jest aktualnie w LA. Okłamałam tatę by do niego pojechać, dzisiaj wróciłam a rodzice mieli mnie odebrać z lotniska, wie pan tata tak łatwo uwierzył, że lecę z przyjaciółką na jej zawody taneczne. – uśmiechnęłam się na wspomnienie tamtej rozmowy. – Tak bardzo się o mnie martwił i troszczył mama z reszta tak samo. – spojrzałam na lekarza patrzył się on na mnie smutnymi oczami, był on gdzieś w wieku mojego taty może trochę młodszy, usiadł obok mnie. Nie miałam na nic siły, wszystkie łzy musiałam już najwidoczniej  wypłakać po teraz „płakałam” bez łez które nie chciały już lecieć.
- Wciąż będą się o ciebie troszczyć. – obiją mnie ramieniem. – zawsze będą przy tobie. Nigdy nie odstąpią cie na krok. – Ile masz lat? 
- Jakieś 4 miesiące temu skończyłam 17. – wyjąkałam dobrze wiedziałam co to oznacza.
- Jeśli nie masz opiekuna prawnego trawisz do domu dziecka. – szepnął lekarz. Przytaknęłam.
- Moi rodzice byli prawnikami dobrze wiem co to wszystko oznacza. – wyciągnęłam telefon z kieszonki – Mógł by pan zadzwonić pod numery Alex i Zayn? Ja sama nie dam rady im o tym powiedzieć a nie chce być sama – pokręciłam przecząco głową – nie chce być sama. – popłakałam się po raz kolejny. Lekarz wziął ode mnie telefon. Kliknął w nim parę razy i odsunął się na odległość bym zbytnio nie słyszała rozmowy. Nogi bezradnie zwisały mnie za ulicę. Przyglądałam się ludziom spacerującym po ulicy. Każdy żył swoim życiem.
- Sam każdy ma swoje życie, nikt nie będzie się nad tobą litował. Jesteś już na tyle dorosła by sama się sobą zająć. – wypowiedziałam te słowa sama do siebie. – Ale jestem jeszcze nie doświadczona, potrzebuje mamy która będzie rozmawiała ze mną o wszystkim i taty który będzie nadopiekuńczy… - gadałam sama do siebie, ledwo co mówiłam tak jąkałam się od płaczu. Cały czas byłam rozhisteryzowana. Lekarstwa uspokajające nic mi nie pomogły. Po jakimś czasie wrócił pan doktor.
- Wszystko będzie dobrze. – czy on był na tyle głupi, że sądził, że w to uwierzę? – Pojedziesz teraz z nami do szpitala, tam poczekasz aż ktoś się po ciebie stawi. – wypowiedział te słowa z wielkim żalem. Przytaknęłam. W szpital siedziałam całą noc. Cała zapłakana, zasmarkana i drżąca. Potrzebowałam kogoś przy mnie, ale nikogo nie było. Ludzie odwiedzali swoich bliskich a ja siedziałam i czekałam aż ktoś się zlituje i przyleci do mnie. Sama w wielkim mieście, świecie. Sama jak palec najbardziej potrzebuję teraz swoich przyjaciół. Z rana przez główne drzwi wpadły dwie kobiety. Moja Alex ze swoją mamą.
- Sam, skarbie… - mocno przytuliła mnie moja przyjaciółka, jednak miałam jakieś łzy gdyż znów zalałam się cała na ramieniu swojej przyjaciółki. Siedziałam z nimi pewna chwilę aż się nie uspokoję. Obie płakały cały czas.
- Przyleciałyśmy jak najszybciej, przepraszam, ze musiałaś być tu sama – uścisnęła mnie mama mojej przyjaciółki.
- To ja przepraszam, ze musiałyście się do mnie fatygować. – wyszeptałam.
- Nie gadaj głupot! – uniosła się Alex.
- Właśnie! – poparła ja jej rodzicielka. – Pamiętaj, że je jesteś sama! Nigdy. Masz Alex i mnie. Zawsze możesz na mnie liczyć, pamiętaj. Za wibrował mój telefon ledwo co odebrałam.
- Sam kochanie… - usłyszałam głos Zayna.
- Potrzebuje ciebie i chłopaków – wyjąkałam.  
- Wiem ale przylecieć możemy dopiero jutro, przepraszam.  
- Rozumiem macie swoje obowiązki, swoje życie.
- Ty jesteś moim życiem – przerwał mi. – Fani zrozumieją jeśli przesuniemy nasze koncerty o kilka dni. Jesteś tam sama? – spytał zatroskany.
- Jest teraz już przy mnie Alex ze swoja mamą. – zrobiło mi się strasznie smutno Zayn chciał bym oddała słuchawkę na chwile swojej przyjaciółce. Po krótkiej rozmowie oddała mi telefon.
- Kazał mi iść do ich mieszkanie żebyś nie była… – urwała.
- Mądry chłopak… - rzekła jej mama. Wsiadłyśmy do taksówki i pojechałyśmy do domu chłopaków. Miałam klucz zapasowy więc do środka dostałyśmy się bez problemu… 

_________________________________________________
Jak się podoba? Chyba trochę inny niż reszta, smutniejszy nie? Pisząc to miałam świeczki w oczach... Ale to wam pozostawiam krytykę i opinie ;) 
 Przepraszam, że tak dawno nie dodałam nowego ale czasu nie mam ;/ WAKACJE W KOŃCU xx 
Korzystając z okazji Chciałabym prosić byście przeczytali i zostawili komentarz na tym blogu < klik > Wyraźcie tu swoja opinię na temat moich wypocin xdd ;D 


niedziela, 15 lipca 2012

Rozdział 37.


- Mieliśmy iść na otwarcie tamtej restauracji. – zaczął Lou.
- Ooo… właśnie. Zapomniałem. – zaśmiał się Liam.
- Będziemy jeść, będziemy jeść, będziemy jeść… - cieszył się blondyn. 
- Nosz kur… - jęknął Harry.
- A tobie co? – spytałam.
- Nie mam ochoty tam iść. – zrobił naburmuszoną minę.
- No to zostaniesz z mną. – ucieszyłam się, że nie zostanę sama. Chłopaki posłali mi niezrozumiałe spojrzenie.
- Nie chcesz iść z nami? – spytał Zayn. Spojrzałam na niego – Nie to że nie chce. – spojrzałam na resztę. – Tylko tacie powiedziałam, że lecie tu na zawody taneczne Alex a tam na tym otwarciu zapewne będą robić zdjęcia i tata je zobaczy a nie chce by się dowiedział, że go okłamałam. – uśmiechnęłam się.
- Jesteś niegrzeczna.  – zaśmiał się Liam. Pokazałam mu język. Po 15 minutach chłopaki zbierali się do wyjścia.
- A jak będą się pytać dlaczego ciebie nie ma? – spytałam cała piątkę.
- Że się źle czuje. – odpowiedzieli mi wszyscy jednocześnie. Zaśmiałam się.
- No to pa. – machnęłam do czwórki i walnęłam się przed telewizorem. Harry przyniósł jakieś ciastka, żelki i popcorn no i 2 puszki jakiegoś napoju i usiadł obok mnie.
- Oglądamy coś? – zapytał mnie nie czekając na odpowiedź złapał pilot i włączył jakiś film. – „Nienarodzony” oglądałaś? – przyglądał się pudełku po płycie.
- Nie ale zapewne zaraz to zrobię. – zaśmiałam się. Nie podnosząc się z kanapy wyciągnęłam rękę po paczkę żelek. – No co? – spytałam chłopaka który przyglądał mi się z uśmiechem na twarzy.
- Nie no nic… - nie przestawał się uśmiechać. Zjechałam wzrokiem tam gdzie chłopak był zapatrzony.
- Zboczeniec. – polazłam mu język. Wróciłam do poprzedniej pozycji położyłam sobie przysmak na kolanach i podciągnęłam koszulkę do góry by zmniejszyć dekolt.
- A było tak fajnie. – jęknął ze śmiechem.
- Powiem Zaynowi jak wróci. – mój śmiech ucichł.  A może rzeczywiście nic nie było między nim a Perrie? Zachowałam się strasznie zazdrośnie, a przecież samej nie podobało mi się jak Zayn był chorobliwie zazdrosny. Niall też mówił, że nic nie było, znaczy teraz… Zbytnio go kocham żeby go stracić. Z rozmyślań wyrwał mnie Harry próbując zabrać mi MOJE żelki.
- Nie to żeby coś ale one są moje. – uśmiechnęłam się i mocniej przytrzymałam paczkę. Harold zaczął mnie łaskotać. – Dobra, dobra. – przestał – Loczku nie bądź taki nerwowy. – zaśmiałam się. Podzieliłam się z nim żelkami i zaczęliśmy oglądać film. Oczywiście  siedziałam przytulona do poduszki z pod której wydać było tylko moje oczy.
- Boisz się? – szepnął mi do uch triumfalnie Harry.
- Yyy… oczywiście, że nie. – zaśmiałam się nerwowo i odłożyłam poduszkę na bok. Spojrzałam na ekran telewizora. – AAA!!! – pisnęłam i szybko złapałam poduszkę.
- Nie no ty byś się bała. – zaśmiał się głupkowato chłopak.
- No bo to dziecko jest dziwne. – skrzyżowałam ręce.
- Tylko żebyś przeze mnie koszmarów nie miała. – zadrwił i sięgnął po puszkę napoju. – Może włączymy jakąś komedię? – zaproponował ruszając śmieszni brwiami. Przytakną. Nie sprawdzałam nawet jaki tytuł ma film.
- Pamiętasz  w ogóle jak szliśmy na randkę? – wypalił nagle Harry. Przeleciałam szybko po wspomnieniach.
- Ach… No pamiętam. – zaśmiałam się. – Jak nam przeszkodzili wtedy.
- Zastanawiałaś się kiedyś jak by było gdyby tego nie zrobili? – zaskoczyło mnie to pytanie. Podniosłam głowę z ramienia chłopaka ten cały czas był wpatrzony w telewizor.
- Styles co ci się zebrało na takie rozkminy? – zaśmiałam się. Chłopak spojrzał na mnie.
- A tak jakoś. – również się zaśmiał. Dalsza część filmy przeminęła spokojnie. Znaczy nie odbyło się oczywiście bez jakiś głupkowatych komentarzy. Na ekranie pojawiły się napisy końcowe a pod drzwiami pokoju rozległy się rozmowy. Rzuciłam okiem na zegarek dochodziła 2 a nocy. Podbiegłam pod nie i gdy się otworzyły rzuciłam się na szyję Zaynowi.
- Przepraszam. – szepnęłam na tyle głośno by tylko on mnie usłyszał. Chłopak przytulił mnie mocno do siebie i uniósł mnie przy tym lekko do góry. Zostawił nie i przytulił w pasie.
- Proszę tylko nie zostawiajcie e mnie już nigdy z nim sam na sam. – jęknęłam i zaśmiałam się.
- Nie było tak źle przecież. – wybuchł śmiechem i wrócił na swoje miejsce przed telewizorem. Ruszyłam do niego ciągnąc za rękę Malika.
- Dobrze że nas odwiedziłaś. – uśmiechnął się Liam. – Zayn to tu już nam po ścianach łaził. Zdziczał bez ciebie. – zaśmiał się za co oberwał z poduszki od Malika u którego siedziałam na kolanach. Nawet się nie odezwał gdyż cały czas a to całował mnie po szyi albo to szemrał mi coś do ucha. Robił to w taki sposób, że po całym ciele przechodziły mnie przyjemne dreszcze.  Gadaliśmy jakiś czas.  Nie wiem kiedy ale zasnęłam wtulona w tors Zayna. Przebudziłam się gdy Malik wynosił mnie z pokoju.
- Cześć piękna. – pocałował mnie w czoło. Uśmiechnęłam się do niego.
- Wiesz, że mogę już iść sama? – zaśmiałam się. Ktoś otworzył nam drzwi, kątem oka spojrzałam że to Niall.
- Wiem, ale bardzo lubię cie nosić na rękach. – zaśmiał się. Nie protestując pozwoliłam się  zanieść pod drzwi toalety. Otworzyłam drzwi i wzięłam chłodny prysznic. Po kilku minutach owinięta w sam ręcznik wyszłam z łazienki. Moje mokre blond włosy opadały mi na nagie ramiona.
- Wiesz gdzie jest może moja walizka? – podparłam się ręką o bok a drugą wciąż trzymałam ręcznik. Chłopak siedział przed ekranem swojego notebooka podniósł wzrok na mnie i zmierzył mnie całą od stóp do głowy.
- Nie-nie wiem . – za jąkał się odrzucając sprzęt na bok. Podniósł się z łóżka.
- No to ja pójdę spytać się Nialla. – wskazałam ręką drzwi odwróciłam się na pięcie. Zayn złapał mnie za nadgarstek i lekko odwrócił w swoją stronę. Spojrzałam na niego i nasze usta się złączyły. Tak bardzo mi tego brakował, jego ust, jego ciała, jego całego. Byłam na niego zła za tą całą akcje z Perrie ale teraz to już nie miało sensu. Liczył się teraz tylko on. Przyciągnął mnie do siebie i delikatnie ułożył na łóżku. Całował mnie po szyi, ramionach i schodził coraz niżej. Ściągnęłam z niego koszulkę. Chłopak wjechał ręką pod mój ręcznik…
- Kurcze… - jęknęłam.
- Co się stało? – podparł się obiema rękami o łóżko. Spojrzał na mnie zaniepokojony. – Jak nie jesteś gotowa to możemy jeszcze poczekać. – uśmiechnął się słodko. 
- No właśnie nie w tym rzecz.  – chciałam, byłam już gotowa – Mam okres. – opadłam głową na poduszkę.  Zayn zaczął się śmiać. – A ciebie co tak śmieszy? – uniosłam jedna brew do góry.
- Kocham cię. – pocałował mnie w czoło. Zszedł ze mnie i poszedł do łazienki wziąć prysznic.
- Idę po tą walizkę. – krzyknęłam. Wyszłam na zewnątrz. Rozejrzałam się dookoła. Odnalazłam właściwe drzwi i wparowałam do pokoju.
- Niall gdzie jest moja walizka. – krzyknęłam w drzwiach. Lecz zamiast Nialla zza ściany wychylił się Josh och perkusista.
- Cześć. – machnął do mnie ręką i uśmiechnął się – Nie jestem Niall i nie mam twojej walizki. – zaśmiał się. Stałam właśnie przed nim owinięta tylko ręcznikiem.
- Ja… Znaczy się – podrapałam się po głowie.
- Czekaj. Ty jesteś Sam, nie? Jeeju ile Zayn o tobie gada. – zaśmiał się. Poczułam, że moje policzki się rumienią.  Chłopak chyba to zauważył. – Dobra choć pokażę ci gdzie jest Horan. – zaśmiał się i puścił mnie przodem. – Tam – wskazał jedne drzwi na prawo.
- Przepraszam za najście. – złapałam klamkę drzwi.
- Cała przyjemność po mojej stronie. – uśmiechnął się. – Do jutra?
- Pewnie, jak już będę ubrana to z przyjemnością. – zaśmiałam się i pomachałam mu na pożegnanie.
- Niall! Daj mi moją walizkę. – powinnam zapukać przed wejściem ale mi się już nie chciało. Teraz już wyłonił się blondyn w samych bokserkach.
- Co się stało? – przetarł zaspane oczy. – Sam dlaczego paradujesz o 3 rano w samym ręczniku?! – uniósł się.
- Dlatego tu przybyłam. Po mój bagaż. Wiesz gdzie on jest? – spytałam podpierając się pod bok. Blondyn gdzieś znikną. Wrócił po kilku sekundach.
- Oto czego poszukiwałaś naga niewiasto. – kiwną głową. – Teraz żegnaj. Chce mi się spać. – uśmiechnął się z zamkniętymi oczami. Chłopak już prawie spał. Pocałowałam go w policzek na pożegnanie i wróciłam do pokoju Zayna. Chłopak właśnie zamykał drzwi od łazienki.
 -Zdobyłaś? – spytał całując mnie w czoło. Pokiwałam głową z triumfalną miną i poszłam się przeprać w jakąś podpowiedzenia część garderoby do snu prościej zwana piżamę. Położyłam się obok Malika i w tulona w chłopaka od razu zasnęłam. Obudziła mnie czyjaś rozmowa.
- Ile można spać? -  jęknął chyba Harry.
- Sprawdź czy oddycha.  – polecił Liam.
- Weźcie ja zostawcie. – zaśmiał się Zayn słychać było również zamykane drzwi.
- No ale człowieku jest już po 15. – zaśmiał się Niall. No dobra kończymy to… 
 ________________________________________
Raczej nie jest dłuższy, nie? Przepraszam ;** Nie jest nudny? Przepraszam :*
Co tam u was? Jak tam wakacje? No bo u mnie zarąbiście ;/  Jeśli chcecie mogę wam opowiedzieć wam mój wypadek, a co tam i tak powiem xD 
Mój brat szaleje na rowerze znaczy jedzie i hamuje tylnym i tak fajnie ścina zakręt. Co ja tak nie potrafię? No to się zdziwicie. Akurat jechaliśmy i była taka fajna krzyżówka no wiecie o co chodzi. Najlepiej się to robi jak jest żużel no i tam były właśnie takie małe kamyczki na środku. Rozpędziłam się i zahamowałam. Głupia nie wiedziałam który to jest tylny a który przedni xD Zahamowałam przednim spieprzyłam się z tego roweru  że aż mnie wyrzuciło ;/ Rozwaliłam sobie kolano, oba nadgarstki i łokieć. Lewą dłoń tak że w ogóle kciukiem nie mogę ruszać a łokieć to aż tak że mi szwy założyli. Do tego jeszcze tak mocno upadłam że nie wiem czy przypadkiem nie mam pękniętego żebra nawet kilku;/ bo jak wezmę głębszy oddech to mnie boli jak cholera nie mówię już o kichaniu, śmianiu i zwykłym kaszlu bo wtedy to już umieram ;/  Nie no ja to mam  szczęście... Drugi raz w roku 2012 mam szwy xD
No to może tyle z mojej genialnej historii. A jak tam u was? 
Jesteście kochaniu za te 17 !!!!!!!!!!!!!!!!!!!! komentarzy pod ostatnim :***** 

OSOBIŚCIE MAM TAK ŻE PRZEZ JAKIEŚ MOMENTY CZASU JARAM SIĘ POSZCZEGÓLNYM CHŁOPCEM BARDZIEJ NIŻ RESZTA. "OFICJALNIE" JESTEM Z ZAYNEM ALE AKTUALNIE KRĘCĘ Z LIAMIEM. LUUDZIE PAPRZCIE TYLKO JAK ON SIĘ PATRZY, JAKIE ON MA OCZY I FRYZURĘ!!

czwartek, 12 lipca 2012

Rozdział 36.


- Że co proszę? – zdenerwowałam się. Czy to możliwe, że mnie  zdradza? Przecież jeszcze kilka godzin temu dostałam od niego wiadomość że mnie kocha i że tęskni.
- Nie wiem czy to jego dziewczyna… - zaczął się tłumaczyć. – Wiem tyle, ze jest u niego jakaś dziewczyna i Zayn powiedział, żeby nikogo do niego nie wpuszczać. Nie mówił, ze mam zrobić wyjątek dla jakiejś blondyneczki. – no i mnie wkurzył.
 - Nie mówił bo ten przyjazd to niespodzianka! – warknęłam i wyciągnęłam telefon z kieszonki. Zayn nie odbierał gdyż miał wyłączony telefon drugiego na liście szybkiego wybierania miałam Nialla. Odebrał za pierwszym sygnałem.
- Sam? Coś się stało? – spytał zmartwiony.
- Nie ale jak możesz to wyjdź przed drzwi, dobra? – nie czekałam aż coś odpowie tylko się rozłączyłam. Blondyn tak jak powiedziałam tak zrobił. Jak ja się stęskniłam za nim.
- Sam! – krzyknął i zaczął biec w moja stronę. Pokazałam język ochroniarzowi i wpadłam w ramiona blondyna. – Co ty tu robisz? – spytał uradowany nie odrywając się ode mnie.
- Słyszałam, że macie kilka dni wolnego,  to co jestem. – wyciągnęłam ręce do góry.  Zaśmiał się. – A wiesz… Możesz mi wytłumaczyć jaka to dziewczyna jest u Zayna? – założyłam ręce na klatce piersiowej. Zaklął pod nosem.
- Sam… To tylko koleżanka. – tłumaczył go. – Perrie.
 - Kto? – zrobiłam niezrozumianą minę. Chłopak się zaśmiał.
- Z X-factora się znamy. Kiedyś coś miedzy nimi było ale to już. Przeszłość. – ugryzł się w jeżyk. Aha. Zayn siedzi sam na sam ze swoja byłą. W tamtym momencie otworzyły się drzwi do jednego z pokoi. Wyszła z nich wytapetowana blondynka a zaraz za nią mój chłopak. Śmiali się na cały głos. Malik przejechał ręka po rozczochranych włosach.
- Cześć Niall. – odezwała się blondyna.
- Taa… Do widzenia. – odpowiedział obojętnie Irlandczyk. Chyba jej nie lubi pomyślałam i uśmiechnęłam się sama do siebie.
- A ty Andy miałeś tu nie wpuszczać fanek. – powiedziała do niego klepiąc go po ramieniu. Miałam ochotę zawalić ją w ten jej pusty łeb. Na jej słowa Zayn odwrócił się w moja stronę. W moich oczach stanęły świeczki.
- Sam? – szepnął cicho. Tak bardzo za nim tęskniłam a on się zabawiał w najlepsze z jakąś tapeciarą. Byłam już taka bliska rozpłakania się jak małe dziecko. Chłopak zaczął podchodzić do mnie.
- Niall zabierz mnie stad, proszę. – szepnęłam na tyle głośno, żeby usłyszał mnie tylko Niall. Nie czekając ani chwili złapał mnie za rękę i pociągnął mnie ze sobą.
- Weź bagaż. – polecił ochroniarzowi. Gdy byłam już sama z Niallem rozpłakałam się jak małe dziecko.
- Sam… To nie tak jak myślisz. – mocno mnie przytulił. – Między nimi nic nie jest.
- Dla mnie wyglądało to jednoznacznie.  – jęknęłam.
- On tutaj wariował bez ciebie.
- No i znalazł sobie pocieszenie.
- To przypadkiem się spotkaliśmy… - odezwał się Zayn. Horan wypuścił mnie z uścisku.
- To ja  was zostawię. – i odszedł.
- Co ty tu robisz? – spytał Mulat siadając zaraz obok mnie.
- Właśnie nie wiem. Chyba tylko przeszkadzam. – zaśmiałam się z samej siebie. – Nawet nie wyobrażasz sobie ile mnie to kosztowało by tu przylecieć… - spojrzałam w jego oczy. Był smutny.
- Sam, kochanie… - złapał mnie za rękę.  – Miedzy mną a Perrie nic nie ma. Przysięgam.
- Ale było. – jęknęłam.
- To tak między tobą a Todem. – wypalił. – Tylko, że ja nie paraduje z nią przytulając się po ulicy. Ale nie robię ci za  to scen.
- Mówiłam, że miał wypadek. Częściowo przeze mnie więc chciałam mu pomóc dostać się do domu. A że jakieś dziewczyny zrobiły zdjęcie wtedy kiedy to dwuznacznie wyglądało to nie moja wina. – kolejny raz zalałam się łzami. Chłopak mocniej ścisnął moja dłoń. – Zayn czy to ma w ogóle jakiś sens…
- Sam o co ci chodzi? – spojrzał niezrozumiale w moje oczy. – Co nie ma sensu? – położył drugą dłoń na moim kolanie.
- My… - pociągnęłam nosem. Spojrzałam na nasze splecione dłonie.
- Sam nie mów tak… - powiedział wilgotnym głosem. Spojrzałam na niego. W jego oczach zbierały się łzy. – Liam z Danielle i Lou z El dają radę.  – szepnął. Na widok jego smutniej buzi zrobiło mi się strasznie źle.
- Przepraszam… - powiedziałam i wstałam.
- Sam… Proszę nie zostawiaj mnie. - Chłopak mówił załamanym głosem. Tak bliski płaczu. Oprócz Nialla nie widziałam żeby jakiś chłopak płakał. Ale Zayn ma uczuci nie to co reszta pustaków na tym świeci. 
- Lepiej pójdę przywitać się z resztą. – opuściłam wzrok na podłogę i wolnym krokiem ruszyłam w stronę pokoju z którego wyszedł Niall.
~z perspektywy Zayna~
Wszystko spieprzyłem. Przyjechała tu dla mnie a ja jak zawsze muszę wszystko zepsuć.  Czuje się jak by zawalił mi się mój cały świat. Schowałem twarz w dłoniach oparłem głowę o ścianę.
- Stary? – odezwał się głos mojego przyjaciela. Usiadł obok mnie. – Spieprzyłeś.
- Na serio? Nie czaił bym tego sam.
- Wiesz jestem twoim przyjacielem a  ty moim. Ale weź mi wytłumacz jedną rzecz. PO JAKA CHOLERĘ SPOTKAŁEŚ SIĘ Z PERRIE? – uniósł się Liam.
- Nie mam pojęcia. Nie myślałem nad tym. Byłem pewien, że…
- Że Sam nie przyleci i was nie zobaczy. – dokończył za mnie. Jęknąłem . – A co jest między wami?
- Gdybym wiedział to bym ci powiedział. Uwierz. – spojrzałem na niego. Przed nim się nie wstydziłem, mogłem mu pokazać swoje napuchnięte od płaczu oczy.
- Czyli nie zerwaliście. – bardziej stwierdził niż zapytał z słyszalną ulgą w głosie.
- No na razie nie. – wypowiedziałem te słowa z wielkim bólem. Liam spojrzał na mnie krzywo.
- Że co niby? Chcesz z nią zerwać? – uniósł się.
- No oczywiście, że nie! Kocham ją… - jęknąłem.
- No to coś zrób. Napraw to co zepsułeś. Ona też się kocha. – spojrzałem na niego z niedowierzaniem. Wywrócił oczami i bezradnie przyłożył dłoń do czoła. – Jak by cię nie kochała to tłukła by się taki kawał drogi do ciebie? Z tego co zrozumiałem jak nam wyjaśniała to nieźle nazmyślała, żeby tu przylecieć.
~z perspektywy Sam~
- Niall idioto! – zaśmiałam się i uderzyłam w niego poduszką.
- No co? -  zaśmiał się. Oparłam głowę o siedzącego obok Harrego. Z drugiej strony siedział Lou. Zaczął mnie łaskotać, tak się rzucałam aż wylądowałam na kolanach u Stylesa. Otworzyły się drzwi i do pokoju wszedł Liam z Zaynem. Coś ścisnęło mnie za serce gdy zobaczyłam jego jeszcze czerwone oczy i sztuczny uśmiech. Liam usiadł koło mnie i Hazzy a Zayn naprzeciwko mnie obok Nialla. Nastała nie wiem czemu niezręczna cisza. Zsunęłam się z kolan hardego a ten pomógł mi usiąść normalnie na sofie.
- To co dziś robimy? – zaczął Irlandczyk 
___________________________________________
No to tyle na dziś xD Przepraszam, że dość dawno nie dodałam nic nowego ale szczerze to czasu po prostu nie miałam. :) Kocham was jak cholera no ;** Dziękuję wszystkim którzy odwiedzają blog, zostawiają komentarz a właśnie czytając wasze komentarze rzuciły mi się w oczy różne nowe nazwy ;) Bardzo się z tego cieszę xD Co sądzicie o tym rozdziale? Do dupy, nie? Przepraszam ale zawsze wiedziałam, że brak mi talentu xD

a tu macie seksiastą pozę Horana w Hiszpanii xD

wtorek, 10 lipca 2012

:)

Nie dodaje teraz rozdziału - przepraszam :) . Chciałam po prostu coś powiedzieć. Wiem, ze to nie miejsce na to, ale chce. Mam nadzieje, że zrozumiecie.
Jak pewnie wiecie nie przepadam za Perrie. Znacz źle. Nie przepadałam. Właściwie jak ja mogę powiedzieć czy ja lubię czy nie? Nie znam jej osobiście. Tak samo jak nasza kochane 1D. Byłam załamana kiedy dowiedziałam się że Zayn się z nią spotyka, mój Zayn. Nienawidziłam jej za to. Gdy widziałam jej zdjęcia chciał mi się wymiotować, była dla mnie okropna, brzydka, plastikowa. A ich zdjęcie jak się całują? Płakałam, wrzeszczałam byłam załamana dokładnie mówiąc. Potem był etap akceptacji. Znaczy zaakceptowałam to, że Zayn ma dziewczynę i na tym się skończyło do dzisiaj. Na tt było bardzo napięta sytuacja gdyż Directionerki kłóciły się między sobą. Było mi bardzo przykro, przecież jesteśmy rodziną... zazdroszczę Bieberkom że są zawsze zgodne to takie urocze :) Zrozumiałam, że to głupie robić komuś przykrość. Nawet Perrie. To jest psychiczne. No to tak. Nie jestem jej fanką ale ją szanuję.
To ona uszczęśliwia mojego idola więc uszczęśliwia i mnie. To jest jego decyzja że chce z nią być :) Szanuje to.
Tak wgl to zmieniłam podejście do dziewczyn ich idoli. El. Żal mi ludzi którzy ją hejtuja. Ona jest normalna dziewczyną a to, że jest dziewczyną meeega gwiazdy to chyba musi dobrze wyglądać?! Heeeloołł xD

Dużo osób mówi że Zerrie jest ustawiona, trudno. Jestem spokojna póki ona nie zrani naszego Zayna, jeśli to jest ustawione z obu stron to spoko xD
Dzisiaj Perrie obchodzi urodziny. Życzę jej duuużo zdrowia, szczęścia, miłości i ciepła. By każdy dzień by dla niej najwspanialszym dniem w życiu. 

Sorry, że przynudzam tak ale musiałam to oznajmić xD  
 AKCEPTUJE TO!

poniedziałek, 9 lipca 2012

Rozdział 35.


- Heeej. Jak ja za wami tęsknie. – uśmiechnęłam się. Alex zajrzała mi przez ramie i oglądała naszą video rozmowę.
- Co się z tobą cały dzień działo?! – krzyknął nagle Niall.
- Spokojnie. W szpitalu byłam.
- Coś ci się stało.? – do kamerki podbiegł przestraszony Zayn.
- Nie mi.
- Todowi. – przerwała mi Alex. Dostała z łokcia lekko w brzuch.
- A tamtemu co? – zaśmiał się Lou. Opowiedziałam im historię.
- No i wiecie czułam się trochę jak by to było przeze mnie… - jęknęłam. Zayn na początku był trochę zdenerwowany ale później się opanował.
- Ej czy ja dobrze widziałem że tt sobie założyłaś? – zaśmiał się Daddy. Przytaknęłam. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę i poszłam spać. I tak minęły mi 2 tygodnie w Polsce. Chłopaki dzwonili niemal, że codziennie. Gdy tylko się rano budziłam czekał na mnie SMS do Zayna. Zawsze był o tej samej treści „Kocham cie ♥” a gdy wieczorem kładłam się spać dostawałam „Kolorowych snów skarbie, kocham cie” . Gdy miał tylko chwilę wolnego od razu do mnie dzwonił. Było to takie słodkie z jego strony…
- Będę za tobą tęsknić jak cholera. – przytuliła mnie mocno przyjaciółka.
- Ja za tobą też głupolu. Mam nadzieję, że to teraz ty mnie odwiedzisz. – rozpłakałam się jak dziecko. Ostatni raz ja uścisnęłam i wsiadłam do samolotu. Droga do Londynu była nawet spokojna. Na tt przeczytałam, że szykuje im się 2 dni wolnego w następnym tygodniu. Podjarana wysiadłam z samolotu i wpadłam w objęcia taty.
- Jak tam w Polsce? – wziął mój bagaż z taśmy. Obiją mnie ramieniem i ruszyliśmy w stronę naszego auta.
- Po staremu. – zaśmiałam się. Opowiedziałam w skrócie co się działo. – Wiesz… co powiesz, że w następnym tygodniu poleciała bym do LA? – spytałam robiąc maślane oczy.
- Że co? Sama? Nigdy. Wiesz że może ci się coś stać? – spojrzał na mnie gdy staliśmy na światłach.
- No ale tato… nie poleciała bym sama. –Z Alex – skłamałam. Nie liczyły się dla mnie konsekwencje za bardzo mi zależało by zobaczyć Zayna i resztę.
- A jej mama się zgodziła? –spytał podejrzliwie. Przytaknęłam bez zastanowienia. – Pomyślę. A tak właściwie to po co chcecie tam lecieć? Do Zayna? – wypytywał mnie. – Nie, nie polecisz. Coś ci zrobi i będą problemy a za daleko ode mnie będziesz. Tu to co innego ale tysiące kilometrów ode mnie sam na sam z chłopakiem. Nie wykluczone. – spanikowałam.
- Nie do Zayna. Zresztą oni mają masę koncertów teraz. – kłamałam jak z nut. Spojrzał na mnie podejrzliwie. – Alex ma zawody taneczne Chciałabym ją wspierała. – palnęłam. Może to kupić bo Alex w tańcu jest mistrzynią.
- Na pewno? – zatrzymał samochód przed domem.
- Oczywiście, ja bym cię okłamała. – zrobiłam słodkie oczy. Jestem córeczka tatusia i jak ładnie poproszę pozwoli mi na wszystko. Wywrócił oczami.
- Zgoda. – pisnęłam i pocałowałam go w policzek. Mocno go przytuliłam. Wysiedliśmy z auta. Tata pochwycił moją walizkę a ja ruszyłam w stronę parku.
- A ty dokąd? – stanął przed drzwiami.
- Muszę powiedzieć Alex że się zgodziłeś. – puściłam mu oczko. Usiadłam w cieniu sporego drzewa. Było mi źle że musiałam go okłamać.
- Doleciałaś/ - usłyszałam głos przyjaciółki.
- Tak. Jest sprawa.
-Taaak? – powiedziała nie pewnie – wiesz, ze się boje twoich pomysłów? – zaśmiałam się.
- Jedziesz ze mną w następnym tygodniu a właściwie za 4 dni do LA.
- Dokąd?! – zaśmiała się.
- Chłopaki maja przerwę 2 dniową wiec chce ich zobaczyć im się nie będzie opłacało przelecieć.
- No dobra a po co Ci ja jestem potrzebna? – westchnęła
- No właśnie ty jesteś najważniejsza. Jak by co to masz zawody taneczne i ja jadę cię wspierać, rozumiesz? – spytałam z nadzieją w głosie.
- Ty masz dziwne pomysły… - wycedziła.
- Konieczność moja droga. Tata jest zbyt opiekuńczy.
- A ja co mam powiedzieć swojej mamie? – wypaliła.
- Kuźwa, nad tym nie myślałam. – złapałam się za głowę.
- A nie mogę powiedzieć jej prawdy? – spytała.
- A nie powie moim rodzicom?
- Mam nadzieje, że nie.
- Człowieku ja muszę mieć 100% pewność- zaśmiałam się.
- Ja coś wymyślę i dam ci znać.
- Kochana jesteś – cmoknęłam do telefonu. – No to szykuj się bo przylecisz tu do mnie a później we dwie do LA.
- Okey.
- Czekam. –pożegnałam się i wróciłam do domu. Rozpakowałam swoją walizkę i wzięłam prysznic. Spędziłam wieczór z rodzicami oglądając jakiś film.
~ kilka dni później~
- Kochanie wstawaj bo  zaraz Alex przyleci. – obudziła mnie delikatnie mama. Podekscytowana wstałam wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Razem z tata odebrałam przyjaciółkę z lotniska.
- To kiedy masz te zawody? – spojrzał tata w lusterko by zobaczyć nas siedzące na tylnym siedzeniu.
- Emm… - spojrzała mną mnie. – Jutro musimy już lecieć po trzeba się tam zameldować i takie tam bzdety proszę pana. – zaśmiała się nerwowo.
- No to długo tu nie posiedzicie. – zaśmiał się. Nic nie podejrzewa. Plan udany. Gdy dojechaliśmy Alex rozmawiała z moimi rodzicami i ze mną ok.  godziny. Później wybrałyśmy się na spacer. Obgadałyśmy dokładnie każdy szczegół.
- Nie idziesz do Chrisa może przypadkiem? – spytałam gdy przechodziłyśmy koło jego domu.
- Niee, niestety jest w LA u swojego kolego. – powiedziała zrezygnowana.
- Debilu, a wiesz, że my leci my jutro tam? – stuknęłam ją lekko w czoło. Zaczęła piszczeć za szczęścia. Czyli szykuje się że ona będzie ze swoim chłopakiem a ja ze swoim. Dwadzieścia godzin później siedziałyśmy już w samolocie.
- Chris jest w tym samym hotelu co twój Zayn i reszta. – powiedziała nie odrywając wzroku od ekraniku telefonu.
- To nie będziemy daleko od siebie. – zaśmiałam się. – Przyjedzie po nas? – spytałam kładąc głowę ja jej ramieniu. Potwierdziła ruchem głowy. Z uśmiechem na ustach zasnęłam. Po kilkugodzinnym locie bezpiecznie wylądowaliśmy. Alex gdy tylko ujrzała Chrisa rzuciła się na niego i gorąco pocałowała. Podziwiam ich ze wytrzymują próbę czasu i rozłąkę. Gdy się oderwali chłopak przytulił mnie na powitanie. Pojechaliśmy do hotelu.
- Pójdę się dowiedzieć gdzie są ich pokoje. – poinformowałam przyjaciół i odwróciłam się w stronę recepcji.
- Nie powiedzą Ci. – odpowiedział mi Chris przytulając moja przyjaciółkę. Spojrzałam na niego niezrozumiale. – Na drugie piętro nie ma wstępu. Zamknęli je dla chłopaków. Idź od razu tam. – uśmiechnął się odwzajemniłam uśmiech i udałam się gdzie mi powiedziano.
- Wstęp wzbroniony. – zagrodził mi drogę jeden z wysokich mężczyzn w garniturze i ciemnych okularach.
- Ale pan nie rozumie. – zaśmiałam się. – Jestem dziewczyną jednego z nich.
- Którego? – osunął swoje okulary i zapytał z kpiną w głosie.
- Zayna Malika. – wycedziłam mu prosto w twarz.
- To nie możliwe bo jego dziewczyna już u niego jest. 

__________________________________________
Mam nadzieje, że nie zanudziłam was na śmierć. Jak coś to przeprasza ;) 
Nie wiem co wam tu napisać. Oczywiście dziękuję was z całego serca że tu jesteście, udzielacie się ;* KOCHAM WAS ;D 



STO LAT JOSH!!!
KOCHANY PERKUSISTA ONE DIRECTION MA DZIŚ  URODZINY!! ŻYCZĘ MU ZDROWIA, SZCZĘŚCIA, UDANEJ WSPÓŁPRACY Z 1D, PIĘKNEJ ŻONY (czytaj mnie) SZCZERYCH PRZYJAŹNI I CZEGO TYLKO ZAPRAGNIE ; )