Moje Gadu-Gadu: 34230200
Zachęcam na tt: @EvelineOffic
Masz jakieś pytanie do mnie? WAL ŚMIAŁO - ASK.FM



czwartek, 19 lipca 2012

Rozdział 38.


Otworzyłam zaspane oczy i ukazała mi się cała banda debili.
- Witam, dziękuję za obudzenie. – podparłam się na łokciach. Spojrzałam na zegar ścienny. Przetarłam oczy z niedowierzania.
- Cymbały dlaczego mnie obudziliście?! – syknęła. Spojrzeli na mnie niezrozumiale. Wywróciłam oczami i wskazałam na zegar.
- Ojej. – zaśmiał się. – Pomyliłem wskazówki. – podrapał się bezradnie po głowie Irlandczyk.
- Serio?! Wskazówki ci się pomyliły?! – fuknęłam.
- Złość piękności szkodzi. – odpowiedział w obronie.
- Nie ma czemu szkodzić. – rozległ się głośny śmiech Harrego. Posłałam mu dziwne spojrzenie. Bez sensu było kłaść się dalej spać więc wstałam z łóżka. Zayn powitał mnie soczystym buziakiem. Zamruczałam mu do ucha i udałam się do Łazienki. Nawet w pokoju było ciepło więc wcisnęłam się w ciuchy i pomalowałam się lekko.
- Sam! Szybko bo coś bym zjadł! – krzykną a raczej jękną Niall. Nacisnęłam klamkę i razem z chłopakami zamówiliśmy śniadanie do pokoju. W bardzo miłej atmosferze minęły te 2 dni. Razem z Alex wróciłyśmy do domu. Moja przyjaciółka od razu wróciła do Polski a ja do siebie. Dziwne, że tata nie przyjechał po mnie. Wyszłam na ulicę i kierowałam się w stronę parkingu taksówek. Ulica była pusta a wszyscy zmierzali w jednym kierunku. Nudziło mi się więc postanowiłam sprawdzić gdzie się zlatują. Zobaczyłam kratkę i kilka radiowozów. Podeszłam bliżej. Ludzie stali zaraz przy wstążce  która odgradzała najwidoczniej miejsce jakiegoś wypadku.  Nie miałam ochoty tego oglądać więc zaraz odwróciłam się na pięcie i chciałam złapać taksówkę i pojechać do rodziców. Ale mój wzrok przykuło coś leżącego w miejscu ogrodzonym, leżało to z boku ale tak że z tej odległość w jakiej się znajdowałam nic nie widziałam. Wytężyłam wzroki i rozpoznałam breloczek który był przymocowany do kluczyków  mojego taty. Do moich oczy napłynęły łzy. Upuściłam walizkę i zakryłam usta dłońmi.
- To nie może być prawda… - szepnęłam sama do siebie. Niepewnie stanęłam przy żółtej wstążce. Przymusiłam się by spojrzeć w stronę rozbitego auta. Mój świat się zwalił. Ujrzałam czarny wrak naszego samochodu. Był totalnie skasowany. Wybuchłam nieopanowanym płaczem. Przeszłam pod wstęgą i zaczęłam biec bliżej. Ktoś złapał mnie w pasie. Zaczęłam się wyrywać.
- Puść mnie!! To moi rodzice!! – wydarłam się na całe gardło. Płakałam żywnymi łzami. Lały się z moich oczu sprawiając że nic nie widziała.
- Ciii… - szepnął cicho policjant który mnie przytrzymał.
- To nie mogą być oni!! To nie może być prawda! Mieli mnie odebrać z lotniska… - opadłam na ziemię. Przyciągnęłam kolana pod samą brodę i oplotłam nogi rękoma. Bujałam się do przodu i do tyłu myśląc że cos mnie to uspokoi.
- Bardzo mi przykro… - kucną przy mnie policjant. – Choć. – złapał mnie pod łokieć. – Lekarz da ci coś na uspokojenie.
- Nie! Zostaw mnie! – wrzasnęłam zalana łzami. Mężczyzna odsunął się ode mnie o nawet nie pół metra. Patrzyłam na to jak pakują czarne worki do auta, jak strażacy wywożą rozbity samochód, jak policja zakuwa w kajdanki jakiegoś mężczyznę. Spojrzał na mnie. Spojrzał mi prosto w oczy. Wstałam i energicznie podbiegłam pod tego faceta.
- To ty! – wrzasnęłam gdy byłam już w niedalekiej odległości od niego. Cały czas płakałam nie nadążając wycierać łez z policzków. – To dzięki tobie jestem sierotą, tak? Nie mam już nikogo! – spojrzałam mu prosto w oczy. – Dzięki tobie. – powiedziałam ciszej.
- Przepraszam, nie zauważyłem że światła się zmieniły. – szepnął cicho.
- Myślisz że głupie przepraszam zwróci życie moim rodzicom?! – policjanci by uniknąć kontynuacji tej rozmowy zamknęli go w aucie. – Mam nadzieje, ze zgnijesz w pierdlu. – szepnęłam sama do siebie gdy radiowóz odjeżdżał.
Stałam sama na środku całego tego wydarzenia. Rozbolała mnie głowa, łzy wciąż jeszcze leciały. A w głowie wszystkie spędzone chwilę z rodzicami mi się odtwarzały, a było ich dużo gdyż poświęcali mi każdą swoja chwilę jako byłam ich jedynym dzieckiem.
- Możesz do kogoś zadzwonić by nie być teraz sama? – spytał lekarz gdy siedziałam w jednej z karetek. Drżącymi rękoma wzięłam od niego kubek z wodą i tabletki na uspokojenie. Pokręciłam przecząco głową.
- Wyprowadziłam się tu znaczy Londynu z rodzicami – znów zalałam się łzami – nie tak strasznie dawno. – połknęłam lek i wypiłam cały kubek wody. – Nie mam tu nikogo. Nie mam rodzeństwa, moja przyjaciółka mieszka w Polsce wraz z moja dalszą rodziną a mój chłopak jest aktualnie w LA. Okłamałam tatę by do niego pojechać, dzisiaj wróciłam a rodzice mieli mnie odebrać z lotniska, wie pan tata tak łatwo uwierzył, że lecę z przyjaciółką na jej zawody taneczne. – uśmiechnęłam się na wspomnienie tamtej rozmowy. – Tak bardzo się o mnie martwił i troszczył mama z reszta tak samo. – spojrzałam na lekarza patrzył się on na mnie smutnymi oczami, był on gdzieś w wieku mojego taty może trochę młodszy, usiadł obok mnie. Nie miałam na nic siły, wszystkie łzy musiałam już najwidoczniej  wypłakać po teraz „płakałam” bez łez które nie chciały już lecieć.
- Wciąż będą się o ciebie troszczyć. – obiją mnie ramieniem. – zawsze będą przy tobie. Nigdy nie odstąpią cie na krok. – Ile masz lat? 
- Jakieś 4 miesiące temu skończyłam 17. – wyjąkałam dobrze wiedziałam co to oznacza.
- Jeśli nie masz opiekuna prawnego trawisz do domu dziecka. – szepnął lekarz. Przytaknęłam.
- Moi rodzice byli prawnikami dobrze wiem co to wszystko oznacza. – wyciągnęłam telefon z kieszonki – Mógł by pan zadzwonić pod numery Alex i Zayn? Ja sama nie dam rady im o tym powiedzieć a nie chce być sama – pokręciłam przecząco głową – nie chce być sama. – popłakałam się po raz kolejny. Lekarz wziął ode mnie telefon. Kliknął w nim parę razy i odsunął się na odległość bym zbytnio nie słyszała rozmowy. Nogi bezradnie zwisały mnie za ulicę. Przyglądałam się ludziom spacerującym po ulicy. Każdy żył swoim życiem.
- Sam każdy ma swoje życie, nikt nie będzie się nad tobą litował. Jesteś już na tyle dorosła by sama się sobą zająć. – wypowiedziałam te słowa sama do siebie. – Ale jestem jeszcze nie doświadczona, potrzebuje mamy która będzie rozmawiała ze mną o wszystkim i taty który będzie nadopiekuńczy… - gadałam sama do siebie, ledwo co mówiłam tak jąkałam się od płaczu. Cały czas byłam rozhisteryzowana. Lekarstwa uspokajające nic mi nie pomogły. Po jakimś czasie wrócił pan doktor.
- Wszystko będzie dobrze. – czy on był na tyle głupi, że sądził, że w to uwierzę? – Pojedziesz teraz z nami do szpitala, tam poczekasz aż ktoś się po ciebie stawi. – wypowiedział te słowa z wielkim żalem. Przytaknęłam. W szpital siedziałam całą noc. Cała zapłakana, zasmarkana i drżąca. Potrzebowałam kogoś przy mnie, ale nikogo nie było. Ludzie odwiedzali swoich bliskich a ja siedziałam i czekałam aż ktoś się zlituje i przyleci do mnie. Sama w wielkim mieście, świecie. Sama jak palec najbardziej potrzebuję teraz swoich przyjaciół. Z rana przez główne drzwi wpadły dwie kobiety. Moja Alex ze swoją mamą.
- Sam, skarbie… - mocno przytuliła mnie moja przyjaciółka, jednak miałam jakieś łzy gdyż znów zalałam się cała na ramieniu swojej przyjaciółki. Siedziałam z nimi pewna chwilę aż się nie uspokoję. Obie płakały cały czas.
- Przyleciałyśmy jak najszybciej, przepraszam, ze musiałaś być tu sama – uścisnęła mnie mama mojej przyjaciółki.
- To ja przepraszam, ze musiałyście się do mnie fatygować. – wyszeptałam.
- Nie gadaj głupot! – uniosła się Alex.
- Właśnie! – poparła ja jej rodzicielka. – Pamiętaj, że je jesteś sama! Nigdy. Masz Alex i mnie. Zawsze możesz na mnie liczyć, pamiętaj. Za wibrował mój telefon ledwo co odebrałam.
- Sam kochanie… - usłyszałam głos Zayna.
- Potrzebuje ciebie i chłopaków – wyjąkałam.  
- Wiem ale przylecieć możemy dopiero jutro, przepraszam.  
- Rozumiem macie swoje obowiązki, swoje życie.
- Ty jesteś moim życiem – przerwał mi. – Fani zrozumieją jeśli przesuniemy nasze koncerty o kilka dni. Jesteś tam sama? – spytał zatroskany.
- Jest teraz już przy mnie Alex ze swoja mamą. – zrobiło mi się strasznie smutno Zayn chciał bym oddała słuchawkę na chwile swojej przyjaciółce. Po krótkiej rozmowie oddała mi telefon.
- Kazał mi iść do ich mieszkanie żebyś nie była… – urwała.
- Mądry chłopak… - rzekła jej mama. Wsiadłyśmy do taksówki i pojechałyśmy do domu chłopaków. Miałam klucz zapasowy więc do środka dostałyśmy się bez problemu… 

_________________________________________________
Jak się podoba? Chyba trochę inny niż reszta, smutniejszy nie? Pisząc to miałam świeczki w oczach... Ale to wam pozostawiam krytykę i opinie ;) 
 Przepraszam, że tak dawno nie dodałam nowego ale czasu nie mam ;/ WAKACJE W KOŃCU xx 
Korzystając z okazji Chciałabym prosić byście przeczytali i zostawili komentarz na tym blogu < klik > Wyraźcie tu swoja opinię na temat moich wypocin xdd ;D 


16 komentarzy:

  1. nie używaj tak często " przytaknęłam " xD ogólnie fajny rozdział ,ale smutny : < ciekawi mnie to co będzie dalej, czy poleci z Alex do Polski? Może będzie mieszkać z chłopakami? Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. jeej az sie poplalakalam, czekam na dalsze losy Sam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Laska to było takie smutne że się zaraz popłacze. Kurde współczuję jej. Ja po stracie mojego chomika cały czas ryczałam a jak bym była na jej miejscu. Nie mogę powiedzieć że był fajny gdy jest taki smutny więc nie mówię ale jest fajny gdyby nie to że oni umarli.
    Niall Horan ;*
    http://przypadkowamilosc.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  4. Za smutne jak dla mnie, bo się popłakałam, a nie lubię płakać. Ale i tak jest świetne. Już nie mogę się doczekać nexta. xD Mam nadzieję, że Sam nie bd musiała wracać do Polski i zostawiać Zayna .. <3 ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. aż się popłakałam . ;(
    rozdział świetny. jak zawsze zresztą. ;D
    niech Alex i jej mama zamieszkają w Londynie razem z Sam . fajnie by było ;)

    zapraszam do mnie : http://1d-morethanthis.blogspot.com/
    może wyraziłabyś swoja opinię ? chciałabym wiedzieć, co myśli dziewczyna z wieelkim talentem . ;] xx.

    OdpowiedzUsuń
  6. o matko...
    zatkało me kakało;p
    o.O
    oby nie wracała do Polski!!
    teraz musi się nią zająć Zayn.
    czekam na nn.;)
    /z

    OdpowiedzUsuń
  7. .KamCiaaa ! ;***20 lipca 2012 13:47

    OMG!
    Biedna Sam.. ;((
    Świetnie! I czekam na NN ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. SUPER!!! Szkoda mi tej Sam! ale i tak jest fajny

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejuu . Ja te sie prawie poplakalam..mam teraz lzy w oczach . ; cc
    Rozdzial bardzo fajny , zreszta jak te pozostale , ktore teraz nadrobilam..
    przepraszam za moja nieobecnosc..taak , w koncu wakacje !
    i mam nadzieje ze dodasz szybko kolejny rozdzial ..
    + przepraszam ze usunelam tego bloga o sobie..nie bede ci tutaj spamowac wiec zobacz do mojego 38..jest tam wszystko wyjasnione pod twoim komentarzem !
    pozdrawiam i zycze milym wakacji . xxx

    OdpowiedzUsuń
  10. Płakałam , biedna Sam :c Rozdział jak każdy , mega ..

    Nie mogę się doczekać następnego ! <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Przepraszam, że tak późno ale dopiero dzisiaj miałam czas aby nadrobić wszystkie blogi.
    Szczerze? Prawie się popłakałam jak czytałam końcówkę tego rozdziału.
    Cały rozdział jak zwykle super. :):)
    Przepraszam jeszcze za to, że dodałam rozdział dopiero dzisiaj a nie wczoraj. Wytłumaczenie jest jednak na moim blogu.
    Zapraszam na niespodziewanamilosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Łoł... Do teraz mam łzy w oczach... :'[
    Tak mi teraz smutno .
    Biedna Sam dobrze ze ma Zayna , chłopakow i Alex ...
    Notka jest wspaniała :)
    Czekam na NN :)

    OdpowiedzUsuń
  13. OO smutno ;( Mam nadzieje, że Zayn szybko przyleci i to on będzie się nią zajmował ;) Kiedy następny bo już trochę długo czekam ?;D

    OdpowiedzUsuń
  14. Ewelina jak ja cię ubóstwiam.
    straaaasznie smutny ten rozdział :(
    dodaj mi szybko następny ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy będzie kolejny rozdział?!. ;3

    OdpowiedzUsuń
  16. Co się stało?. Dlaczego nic nie piszesz?. :(

    OdpowiedzUsuń